Co mnie nie zabije, to mnie zawsze wzmocni….


Witajcie,
Prawie w każdą niedzielę nawiązuję do bardzo ważnej sfery naszego życia, gdyż jak mówi mądre przysłowie w zdrowym ciele zdrowy duch. Nie ma to nic wspólnego z wiarą głoszoną z ambony oczywiście, tak dla jasności. J Dzisiaj zatem o tym jak można sprawnie i bez większego uszczerbku mimo różnych kryzysowych sytuacji iść dalej.



Każde z nas jak mogę przypuszczać doświadczył w swoim życiu przynajmniej raz kryzysowej sytuacji, a więc czegoś co totalnie „ścięło go z nóg,, i towarzyszył temu długotrwały negatywny stan emocjonalny. Mógł to być stan spowodowany jakaś wyjątkowo trudna sytuacja w rodzinie, jak śmierć bliskiej osoby, rozwód rodziców, ciężka choroba czy też zdrada. Jest jeszcze wiele przykładów, które przyczyniają się do powyższego stanu. Sytuacje kryzysową może również wywoływać coś, co na pozór wydaję się pozytywne, jak np. wesele, awans zawodowy, urodzenie dziecka. Dzisiaj jednak chce skupić się na tych pierwszych, które przyczyniają się do pogorszenia kondycji naszego życia, często niosąc za sobą szereg negatywnych konsekwencji. W moim życiu było kilka takich momentów, które zaburzyły moją równowagę i po których trudno mi było na nowo odnaleźć się w rzeczywistości. Cześć z nich zadziała się nagle bez żadnego ostrzeżenia, spadała jak grom z jasnego nieba, a były i takie, którym napięcie, stres rozciągały się w czasie. Nie wiem, które są gorsze, ale każde zawsze odbijały się negatywnie na mojej psychice i zdrowiu fizycznym, chociaż długo trwająca trauma zazwyczaj  zdecydowanie bardziej wpędzała w stany  alienacji, wyobcowania, niż te nagłe, niespodziewane, wtedy zazwyczaj  akcja wywoływała natychmiastowa reakcję. Dla większości z Was moment zachorowania na cukrzycę okazał się właśnie takim kryzysem. Inaczej przyjmuję chorobę dziecko, a inaczej dorosły człowiek, wtedy jest chyba o wiele gorzej. Dziecko, tak jak ja dorastało już z chorobą, a osoba dojrzała musi trochę zmodyfikować swoje dotychczasowe życie i tutaj problem jest o tyle bardziej skomplikowany. Chociaż dziecko jest jeszcze bezbronne i też nie jest mu łatwo. Zarówno jedno i drugie musi zmierzyć się z pewną życiową trudnością na swój sposób. Fajnie jeśli w takich momentach mamy przy sobie osoby, które otaczają nas zrozumieniem, wsparciem jakiego wówczas potrzeba. Dużo gorzej jeśli tak nie jest, albo jeśli nie jesteśmy w stanie otworzyć się na to wszystko, woląc w samotności przeżywać emocje, których wówczas się doświadcza, bo tak wydaję się lepiej je znosić.  Często jest też tak, ze nawet gdzieś bardzo chcemy podzielić się tym bólem jaki nosimy, ale nie jesteśmy w stanie go wyrazić. Warto w takich sytuacjach mimo wszystko rozmawiać, wychodzić do ludzi i starać się być, nawet jeśli wszystko to wiąże się z dodatkowym wysiłkiem  z naszej strony. Mój błąd polegał na tym, ze ja nie potrafiłam, nie chciałam, wybierałam samotność, uważając, ze nikt nie jest w stanie mi pomóc, zrozumieć, co powodowało popadanie w jeszcze większą otchłań danej sytuacji kryzysowej. Najłatwiej jest uciekać, czy to do swojego hermetycznego  świata, czy to korzystając z patologicznych form rozwiązania problemu np. alkoholu, innych uzywek czy jak było w moim przypadku zaburzeń odżywiania. Bardzo istotną kwestią w sytuacjach kryzysowych jest przejście przez wszystkie jego fazy, od fazy buntu, złości, wyparcia, po przez uspokojenie emocji, opanowanie ich, do fazy nowej orientacji, gdzie następuję odbudowanie swojej wartości, poczucia rzeczywistości, gdzie następuję również poczucie wzbogacenia się o trudne doświadczenie, które daje często doskonałą lekcję mądrości. Każdy człowiek jest inny, każdy w takich, czy innych sytuacjach poradzi sobie też inaczej, jeden znosi pewne trudności lepiej, inny gorzej. Najważniejsze  w tym wszystkim jest zawsze to, aby nigdy się nie poddać, chociaż wydaję się to czasami nie możliwe. Jeżeli nie ma się wsparcia wśród rodziny, bliskich, a nawet jeśli ono jest, to często trzeba zaczerpnąć pomocy psychologa, psychiatry, bo potrzebna jest bardziej kompetentna wówczas pomoc, wsparcie. Dzisiaj na całe szczęście jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej świadomym. Coraz więcej otwarcie korzystamy z pomocy specjalistów,  nie boimy się tego. Jeszcze kilka lat temu był to temat tabu. Pomyślcie, ze w USA co drugi człowiek ma swojego terapeutę i uważane jest to niemalże za normę. W Polsce dużo się zmienia, ale wciąż jeszcze mamy problem, gdy stajemy przed taką decyzją. Kolejną istotną sprawą jest nasze życie i nasze w nim pasję. Jeżeli mamy swoje marzenia, hobby, które rozwijamy, które dają nam ogromnie wiele radości, siły, bez których czujemy, że było by ciężko wytrzymać, to jest to coś, co zawsze w takich sytuacjach będzie ciągnęło nas do góry. Nawet jeśli okazuję się, ze mąż, żona, osoba, którą kocha się nad życie nagle z niego znika, bez względu na powody, to wy i tak nadal macie tą wartość, którą nosicie w sobie i która przepełnia wasze życie i dzięki której będzie ono nadal pełne i piękne. Dlatego zachęcam, aby mieć swoje pasję, które zawsze są takim motorkiem napędowym w życiu, i nigdy z tych wartości nie rezygnować. Dla mnie sport okazał się taką pasją, dlatego wiem, że zawsze, albo prawie zawsze jestem w stanie dawać sobie radę. Oczywiście, nigdy nie wiemy, co by było gdyby…, ale trzymać należy się zawsze wzmocnień, a nie tego co osłabia. Ponieważ zbliża się Nowy Rok, może warto właśnie pomyśleć nad swoimi życiowymi mocnymi aspektami i zacząć poświęcać im tyle czasu ile jest to możliwe, zamiast bezsensu marnować czas, co czasami wolimy wybrać, a tym wszystkim, którzy posiadają ten luksus samorealizacji gratuluję i życzę powodzenia. :) 

Pozdrawiam, Ania :)





źródło zdjęć: https://pl.pinterest.com/

Komentarze

Popularne posty