Samokontrola w cukrzycy.
Witajcie,
W poście dotyczącym hemoglobiny glikowanej wymieniłam sześć
ważnych i pomocnych kwestii, które według mnie są niezbędne w osiągnięciu jej pożądanego wyniku. Dzisiaj chciałam
zająć się pierwszym z nich, a mianowicie Rzetelną i systematyczną samokontrolą.
Samokontrola jest tak naprawdę kluczem prawidłowo prowadzonej cukrzycy.
Większość z nas doskonale wie, że bez niej, po prostu nie można…
Zdarza się jednak często, że nasza wiedza nie idzie w parze
z praktyką. Tutaj należy się zastanowić co powoduję, ze nasz mózg się buntuję,
albo dlaczego lekceważy pewne priorytety? Słysząc częste wymówki: nie mam czasu
sprawdzać poziom cukru we krwi, zapomniałem/am, itd.itd. Człowiek potrafi
osiągnąć mistrzostwo w rozgrzeszaniu samego siebie…
Jesteśmy zabiegani owszem, w natłoku ważnych spraw można również zapomnieć. Mogą zdarzyć się takie dni,
momenty. Co niekiedy jednak zdarza się to zbyt często, niestety. Nagle jak
nasze zdrowie zaczyna szwankować, grunt pali się pod naszymi nogami, wówczas
okazuję się, ze znajduję się i czas i nasza pamięć okazuję się, że wcale nie
jest taka zawodna jak to zazwyczaj „się tłumaczy”…
Samokontrola musi wejść w nawyk, jak poranna toaleta, czy
codzienne dbanie o higienę. Trzeba
wyrobić sobie nawyk i to od samego początku swojej drogi z cukrzycą. Nie ma
odpuszczania, nie ma podawania insuliny na ślepo. Im częściej dokona się
pomiaru, tym lepiej i bezpieczniej dla nas samych. Jedni mają w zwyczaju
kontrolować poziom glukozy co 3-4 h, inni częściej, inni znowu rzadziej.
Zazwyczaj Ci, którzy dbają o siebie robią na dobę takich pomiarów sporo, tym drugim, którym mówiąc brzydko
„zwisa” zdecydowanie za mało, a co gorsza zdarza się, ze mają dni bez żadnej
historii…
Przyznam się szczerze, że ja nie jestem w stanie rzucić
cyfry ile wykonuję u siebie pomiarów na dobę. Robię to często, może i nawet za
często. Wiem jednak, że robię to dla siebie i własnego bezpieczeństwa, także
tego psychicznego. Nie wyobrażam sobie,
abym nie mogła znaleźć czasu na pomiar, czy miała o nim zapomnieć - tak naprawdę
musiałabym mocno chcieć. W końcu dzisiaj
trwa to zaledwie kilka sekund. Nasze obecne glukometry są tak małe, że jesteśmy
w stanie mieć go zawsze przy sobie, tak
jak telefon komórkowy. Na siłę można go nosić nawet w kieszeni. Mamy sporo ułatwień.
Pamiętam pierwsze tego typu urządzenia. Tutaj waga i wymiary dawały wiele do
życzenia i dźwigania. Wtedy mogło to być problematyczne, ale trzeba było
zagryźć zęby i robić swoje.
Prawidłowa samokontrola to również umiejętne analizowanie
swoich wyników. Nie wystarczy tylko zmierzyć poziom cukru i tak sobie biec
dalej. Na początku, zwłaszcza przy braku doświadczenia, czy nie wyrównanej
cukrzycy, warto prowadzić rodzaj dzienniczka samokontroli. Zamieszczać w nim
nie tylko wyniki, ale również rodzaj posiłków, niedocukrzenia, czy wszystkie
niepokojące nas sygnały. Dzisiaj wszystkie wyniki zapisywane są w pompie i
można je łatwo z czytać, mamy zatem kolejne ułatwienie, oraz oszczędność czasu.
Dawniej trzeba było każdy wynik notować i też trzeba było się w tym ogarniać.
Nie wszyscy jednak są w pompy wyposażeni, dla tych taki dzienniczek jest wówczas narzędziem niezbędnym.
Warto raz na jakiś czas przeanalizować swoje wyniki. Ucząc
się na własnych błędach, wyciągać wnioski i przede wszystkim myśleć jak lekarz. W swoim życiu z cukrzycą musimy być
najlepszymi specjalistami. Na początku swojej drogi lepiej jest takie analizy, wszelkie zmiany dokonywać
z konsultacją lekarza. Z czasem nabiera
się pewności, wiedzy, aż następuje moment kiedy przestajesz się bać, kiedy
wręcz zdobyta wiedza i doświadczenie nie pozwalają Ci nie zareagować
odpowiednio na daną sytuację. Gotowość, i zaufanie, które na pewno wyczujesz…
Dzisiejszy post
momentami mógł wydać się niektórym pouczający… Nie odbierajcie go tak proszę. Trudno
jest mi czasem zrozumieć, a tym bardziej z pokorom odnieść się do pewnych zaniedbań
wynikających tylko i wyłącznie z braku chęci, dobrej organizacji, czy zwykłego lenistwa.
Samokontrola jest podstawą dobrze wyrównanej cukrzycy. Zaraz po tym, co i jak
myśli nasza głowa, to samokontrola odgrywa pierwsze skrzypce. Poza tym pewne
nawyki jakie wyrabia się dzięki temu, bądź dlatego, ze w życiu jest cukrzyca
rzutują również na lepsze radzenie sobie
z wieloma sprawami życia. Samokontrola w cukrzycy to nie tylko przyjażń z
glukometrem, to również nauka samodyscypliny,
która przydaje się w końcu każdemu. Ciągłe
myślenie, analizowanie, a więc ciągła praca móżgu, a także ciągły rozwój i co
piękniejsze, ze związany z nami. Rzetelna i systematyczna samokontrola jest
wtedy kiedy czujesz, że nie masz sobie nic do zarzucenia. Wiesz i czujesz, że
robisz to co należy, aby osiągnąć jak najwięcej korzyści dla swojego zdrowia.
Jeżeli jednak słowo samokontrola w cukrzycy powoduję dyskomfort to znaczy, że
musisz nad nią solidnie popracować… Życzę Wam osiągnięcia Waszej dojrzałej samokontroli :)
Pozdrawiam, Ania :)
Komentarze
Prześlij komentarz