Leczenie intensywną insulinoterapią...
Witajcie,
Zainspirowana ciekawym artykułem ostatniego biuletynu informacyjnego PSD, którego tytuł
brzmi „Czy należy bać się intensywnej insulinoterapii?” pragnę tym samym nieco
od siebie słów kilka. Część artykułu poświęcona jest cukrzycy typu II, bo jak
wszyscy wiemy takie osoby, mają jednak więcej do powiedzenia jeśli chodzi o
leczenie. Nam, osobą z typem I cukrzycy pozostaje tylko insulina. Ale tutaj też
terapia może być różna…
Trudno jest mi wypowiadać się, czy jeśli miałabym wybór
tabletek, czy insulina, jakie stanowisko bym prezentowała… Z jednej strony tabletki
przemawiają bardziej do naszej świadomości - jako te mniej uciążliwe. Z drugiej
zaś strony wszyscy mamy świadomość, że obciążają naszą wątrobę, co w
perspektywie również nie jest dobre.
Mimo to, że świadomość społeczna jest coraz bardziej nam
przychylna, to jednak wciąż spotykamy się z rodzajem reakcji - „Jesteś na
insulinie? to już tak zaawansowaną masz cukrzycę…?”, albo co z jednej strony mnie
cieszy i zarazem buduję, chociaż również zastanawia? - „Chorujesz już 22 lata,
w życiu bym nie powiedział/powiedziała, że Tobie cokolwiek dolega”, podobnych
przykładów mogłabym tutaj podać do zalania, zresztą sami często wiecie jak to
jest… Czy to źle, że osoba żyjąca z cukrzycą od 22 lat jest okazem zdrowia? Otóż
można, wręcz trzeba!!! :)
Nie dziwie się, że osoby z cukrzycą typu II, do których w większości zaliczają się już
ludzie „starsi”, mają później takie a nie inne mniemanie o terapii insulinowej.
Poza tym dochodzą inne względy, które wpływają na ich postawę… Jedyne co mogę
tutaj napisać, że insulina w końcu nie oznacza żadnego wyroku, ani ostatniej
prostej do trumny. Bardzo często może wręcz wydłużyć takim ludziom życie…
O tyle ile nie jestem w stanie wczuć się w skórę osoby z typem II cukrzycy, doskonale jednak zrozumiem
częste obiekcję osoby, która żyję z
typem I cukrzycy, wciąż jest leczona metoda sztywnych dawek i ma ogromne obiekcje,
aby przejść na leczenie metodą intensywnej insulinoterapii. Ponad 15 lat temu
sama tego doświadczałam. Ponad rok czasu
moja Pani dr przekonywała mnie do spróbowania zmiany leczenia.
Diabeł nie taki straszny jak maluje go często nasza
wyobraźnia…
Moje obiekcję brzmiały następująco:
1. Leczenie intensywną insulinoterapią spowoduję, że zacznę tyć… Nic bardziej mylnego. W tym miejscu należy zadać sobie przede
wszystkim pytanie, czy insulina ma w sobie jakieś kalorie? Nie, więc dlaczego
często jest postrzegana jako coś co ma nas utuczyć? Otóż dlatego, że gdy
dawkowanie jest źle dobrane do naszego zapotrzebowania, wynikających z różnych
zmiennych, to będziemy tyć. Organizm osoby z cukrzycą nie różni się niczym od
organizmu zdrowego. Ludzie bez cukrzycy, którzy spożywają nadmiar kalorii tyją,
u nas jest podobnie. Natomiast jeżeli mamy dobrze ustawione leczenie, a nasze
odżywianie niczym nie odbiega od tego dotychczasowego, nie ma opcji, aby
przytyć, bo zwiększy się wielokrotność wstrzyknięć. Poza tym jest to metoda, która wręcz umożliwia
zrzucenie zbędnych kilogramów jeżeli oczywiście jest to wskazane, bo daje
właśnie nam elastyczność…
2. Intensywna insulinoterapia to większa
kontrola… Prawda, decydując się na tą metodę leczenia trzeba zdawać sobie
sprawę, że nie wystarczą dwa pomiary glukozy na dobę, a będzie ich tutaj znacznie więcej. Jeżeli chcemy żyć zdrowo i
jak najdłużej cieszyć się właśnie zdrowym, bezbolesnym życiem z cukrzycą, to
jest to lepsza rozwiązanie, aby to osiągnąć. Systematyczną i częstą samokontrole można w sobie wypracować.
Pomyślcie o tym ile w naszym życiu jest codziennych nawyków? Wszyscy myjemy zęby,
aby mieć piękny i zdrowy uśmiech, a my badamy swój poziom, aby móc długo
cieszyć się zdrową jakością życia, której w przeciwnym razie cukrzyca mogłaby nam zabrać…
3. Co inni powiedzą… Kiedy np. zobaczą, że kontroluję poziom glukozy, czy podaje insulinę? Nawet nie próbujcie sobie
wyobrażać czegoś, czego nie ma… Inni mają swoje życie na którym powinni się
skupiać, jeżeli chcą ingerować w Wasze, to chyba coś z nimi nie jest do końca dobrze… Wy dla siebie powinniście być jedynym
centrum zainteresowania, to co robicie, robicie dla swojego dobra!!! W końcu
niczym tutaj nie krzywdzicie innych. Ja
wyciągam swój glukometr kiedy czuję taką potrzebę, to czy inni patrzą, co sobie
myślą, czy w jakich jestem obecnie okolicznościach jest poza tym do czego
zmierzam. Nie interesuję mnie to, bo skupiam się na swoim dobru.
Myślę, że to główne bariery osób, które stoją
dzisiaj w przysłowiowym rozkroku, a
których nie trzeb się bać. Intensywna insulinoterapią leczyłam się 5 lat i tak
jak dzisiaj nie wyobrażam sobie przejścia z leczenia pompą na peny, tak nie widzę opcji, abym miała z metody
intensywnej insulinoterapii wrócić do sztywnych dawek. Wierze jednak, że jest
to trudna decyzja, ale na pewno warta
ryzyka. Także rekomenduję z pełnym przekonaniem. Przytoczę jeszcze tylko cytat z artykułu biuletynu „Cukrzyca” o
następującej treści „Wiedza na temat swej choroby, umiejętność doboru dawek
insuliny w zależności od aktualnej glikemii, rodzaju posiłku, wysiłku
fizycznego, infekcji, stresu, czy zmiany stref czasowych sprawia, że pacjenci z
cukrzycą nie są w niczym ograniczeni swą chorobą i zdobywają szczyty nawet w
Himalajach”. Przytoczony cytat jest tak autentyczny, że chyba nie muszę pisać
już nic więcej, aby rozchwiać wątpliwości wszystkich, którzy stoją dzisiaj w
rozkroku. Nie warto trwać w nim zbyt długo, zwłaszcza jeśli powstrzymują Cię
błędne przekonania… Dlatego czym prędzej zdecyduj się podjąć krok ku
lepszemu… Każdy nowy dzień, kiedy budzimy się rano jest doskonałym, aby dokonać zmiany. Możemy zacząć od nowa, i zapomnieć o błędach z przeszłości...dokonać zmiany. Możemy mieć swój nowy początek.Możemy zdecydować, ze nigdy nie jest za póżno na zmianę. Jak zawsze jestem z Wami i trzymam mocno swoje Kciuki!!!!
Pozdrawiam, Ania :)
Cukrzyca typu 1 to nie skazanie na insuline. Bo można także oprócz insuliny brać Metforminę. Ja np tak biorę
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny!Najwidoczniej w Pana przypadku można, i należy się cieszyć, ze terapia jest skuteczna.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń