11 PKO Poznań Półmaraton z cukrzycą.

Witajcie,
Jestem już po drugim Półmaratonie w tym roku i kolejnym w swojej półtorarocznej przygodzie z bieganiem. W sumie na dotychczasowym koncie wyszło mi, że zawodów o takim dystansie mam za sobą już 8, więc zważywszy na to, że zaczęłam brać w nich udział w październiku 2016 średnia wychodzi całkiem dobra. W dzisiejszym artykule nie może zabraknąć moich wrażeń, którymi chcę się z Wami podzielić na gorąco, od razu po przebiegnięciu 11 PKO Poznań Półmaraton… Jeszcze miesiąc temu nie posiadałam pakietu startowego, który gwarantował mi udział. Szykowałam się na Maraton w Krakowie, który za tydzień, niestety i tym razem odpuszczam. O relacji oraz powodach…

Na kilka dni przed poznańskim półmaratonem oraz tygodni przed krakowskim maratonem zaczęłam się zastanawiać, czym jest dla mnie bieganie? Czym tak właściwie dla mnie jest ten rodzaj sportu? Po raz kolejny w moich przemyśleniach nie mogło zabraknąć filozoficznego podejścia, bo w końcu nie byłabym sobą… Stąpając jednak twardo po Ziemi oraz realistycznie podchodząc do startu w maratonie, odpowiedziałam sobie na moje pytania. Biegam od czasu do czasu i bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. Biegam wystarczająco, aby przebiec półmaraton, ale nie na tyle, aby wystartować w maratonie. I tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek pokocham tak bardzo bieganie, aby odważyć się wziąć w nim udział, bo to chyba też o to u mnie trochę chodzi. Kocham kolarstwo szosowe i w nim czuję największą pasję i miłość do sportu…


W Poznaniu biega się Super. Z mojego dotychczasowego doświadczenia, jeżeli chodzi o półmaratony, to Poznań jest miastem przodującym. Wcale nie dlatego, że tutaj mieszkam i kocham to miasto, ale dlatego, że jest tutaj niepowtarzalna atmosfera zarówno na starcie, trasie i mecie. Każdy kto myśli o starcie na dystansie półmaratonu, maratonu powinien rozważyć Poznań. Na pewno, jeżeli w przyszłym roku ktoś z Was będzie brał pod uwagę zdobycie Polskiej Korony Półmaratonów, niech koniecznie wrzuci Poznań na swoją listę. Atmosfera, kibice, muzyka na żywo, cudowni wolontariusze, punkty odżywcze i z napojami pełen wypas. Poznań gwarantuje też zawsze pogodę, haha :)


Ponieważ mój blog zwie się „Cukrzyca znaczy zdrowiej”, nie może zabraknąć tego elementu podczas startu. Podczas mojego startu z cukrzycą wyglądało tak:
  1. Pobudka kilka minut przed godziną 7. Cukier około 80 mg%. Już na 3 godziny przed startem skorygowałam dawkę podstawową o 30%. Śniadanie zjadłam startowe, a więc kawałek ulubionego sernika oraz średniego bardzo dojrzałego banana. Podając insulinę na węglowodany skorygowałam o 50%. Ponieważ na godzinę przed planowanym startem mój cukier zaczął spadać, zatem chyba za dużo podałam insuliny na WW. Chyba przez to, że normalnie nie dawkuję sobie tak sporej ilości węgli na raz. Na 45 minut przed startem spożyłam batona z WW około 2,2. W momencie startu cukier 191 z trendem wyraźnego wzrostu. Na 10 km niedocukrzenie, mimo, że na pierwszym punkcie odżywczym spożyłam jeden żel i 4 kostki czekolady. Dobra spójrzmy prawdzie w oczy, czekolada, jako że tłuszcz spowolniła wchłanianie żelu. Podczas całej trasy spożyłam aż 4 żele energetyczne po 20 g węglowodanów  każdy, czekolady w ilości blisko tabliczka. Tym razem zrezygnowałam z bananów oraz kostek cukru, izotoników i było to dobre posunięcie, gdyż po żelach biegnie mi się zdecydowanie lepiej. Nie obciążają tak bardzo mojego żołądka.
  2. Nawadnianie to kolejna ważna sprawa. Z racji tego, że temperatura była dosyć wysoka, tym bardziej trzeba było zadbać o tę sprawę. Zawsze przy wyższych temperaturach nawet na trening zabieram ze sobą butelkę z wodą oraz elektrolitami o minimalnej pojemności 0,7 l. Podobnie postąpiłam i w niedzielę oraz korzystałam z każdego punktu z nawadnianiem. Zasada mniej a częściej jest najlepsza! Po powrocie odpowiedziałam sobie na pytanie, czy odpowiednio się nawadniałam? Otóż nie, mój mocz był bardzo ciemny. Mimo, że nie czułam pragnienia i żadnych objawów odwodnienia, to jednak…
  3. Monitoring glukozy, wspomniałam już o niedocukrzeniu jakie mnie złapało i osłabiło. Praktycznie cały monitoring powierzyłam sobie i własnej znajomości swojego organizmu. Eversense gdzieś sygnalizował mi informację o hipoglikemii, co na pewno było dla mnie światełkiem, ale nie sprawdziłam o co dokładnie chodzi. Niestety, albo i stety, bo tak naprawdę to 1:0 dla Eversense. Przy wyższej temperaturze ciało, skóra się poci i niestety po jakiejś godzinie poczułam, że plaster, do którego nadajnik jest przymocowany się odkleja. Rozpoczął się stres, bo moja uwaga zaczęła się skupiać, aby nadajnik się nie odkleił i zagubił na trasie, co nie byłoby tanią przygodą. Dokładnie na 16 km zatrzymałam się przy punkcie z napojami i nadajnik na moje szczęście odpadł właśnie wtedy. Tak, że szczęście w nieszczęściu. Od razu informacja plastry nie są wytrzymałe, a co za tym idzie wymagają dodatkowego zabezpieczenia i w związku z tym Eversense w takich sytuacjach przegrywa z FreeStyle Libre. Jest jeszcze jeden minus stres związany z tłokiem na trasie. Niestety ponad 12.000 biegaczy, były miejsca, gdzie się przeciskaliśmy. Eversense dostarczał mi dodatkowego stresu w tych chwilach, czego nigdy nie miałam przy Librze. 

Skończyłam swój 8 Półmaraton z wynikiem 2:05:16 miejsce Open 1177, w kategorii K30 - 510. Powiem tak, szału nie ma, zwłaszcza, że wcześniej osiągałam znacznie lepsze wyniki. Biegam jednak okazjonalnie, skupiam się na kolarstwie, a przede wszystkim muszę pamiętać o tym, że jestem amatorem, którego celem jest zachęcanie i motywowanie do aktywności z cukrzycą i to jest dla mnie priorytet. Sport to zabawa i przyjemność, a udział w zawodach to dla mnie trening w lepszej oprawie. Życzę Wam prawdziwie Aktywnego Sezonu Wiosna Lato 2018 :) Pamiętajcie, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć uprawiać sport :)


Komentarze

Popularne posty