W drodze do "ideału"...


Witajcie! 

Właśnie takiego ideału oczekuję i kiedy mój glukometr ukazuję taki o to wynik jestem przeszczęśliwa :) Trudno jednak wstrzelić się w te idealne widełki, ale jest to jak najbardziej możliwe, powiem nawet więcej, zdarza się to częściej niż trafianie w 200…






Pamiętam czasy, kiedy to każde badanie cukru budziło we mnie strach. Chciałam dobrze, starałam się, a nie zawsze wynik był zadowalający. Za każdym razem kiedy to właśnie nie było tak, jak być powinno przepełniała mnie głównie złość, która prawie zawsze przeradzała się w walkę z tym na co nie zawsze mogłam i miałam wpływ, a czasem też nie chciałam mieć wpływu. Zamiast to koncentrować się na swoim życiu i jego pozytywnych aspektach, ja coraz bardziej koncentrowałam się na obwinianiu siebie za swoją chorobę. Moment w którym zachorowałam na cukrzycę były to wczesne lata 90, a więc czas gdzie o pompie insulinowej mogłam co najwyżej pomarzyć, baaaa, ja nawet chyba nie słyszałam o tym cudownym sprzęcie. Mój glukometr był wielkości cegły i był zasilany zasilaczem, dzisiaj trudno jest to sobie wyobrazić. Nie ma nawet o czym mówić, jest to niebo do ziemi i nie wyobrażam sobie noszenia w swojej torebce takiego ciężaru jakim był wówczas mój pierwszy glukometr. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to jakie wówczas stosowano  metody leczenia, a mianowicie były to sztywne dawki insuliny ustalane przez lekarza. Zero jakiejkolwiek elastyczności w dawkowaniu, czy w  samych posiłkach. Niemalże wszystko (posiłki, insulina) musiały być o tej samej, zbliżonej do siebie porze, a nie daj Boże człowiek pozwolił sobie na jakiś mały grzech między czasie, glukoza od razu szła w górę i trzeba było wkładać mnóstwo energii, aby doprowadzić jej poziom z powrotem do normy. Zapewne wielu z Was pamięta te czasy. Dzisiaj jednak i na całe szczęście wszystko wygląda o milowy krok inaczej. Nie ma praktycznie większych problemów, aby osoba z cukrzycą żyła jak najbardziej normalnie, bez większych ograniczeń i mogła w pełni aktywnie korzystać i cieszyć się życiem. Dostępne na rynku pompy, peny, glukometry są niemalże miniaturowe. Bez problemu dają umieścić się w kieszeni, czy małej torebce. W zasadzie też nie ma większych problemów z utrzymaniem pożądanych poziomów glukozy we krwi, a co za tym idzie… Można mieć całkowicie zadowalające poziomy glukozy we krwi, a przede wszystkim można minimalizować wystąpienie powikłań cukrzycowych. Niestety często spotykam się z osobami, które nie zawsze chcą uwierzyć, że życie z cukrzycą może być tak samo wartościowe jak wcześniej przed diagnozą. Po części jestem w stanie uwierzyć i zrozumieć, że nagłe pojawienie się choroby przewlekłej w życiu człowieka stawia go przed Wyzwaniem i może przerażać, chwilowo przerastać. Mój znajomy powiedział kiedyś, że cukrzyca to nie przeszkoda, a zwykła poprzeczka w drodze do obranych celów, miał rację, chociaż ja też kiedyś miałam problem, aby w to uwierzyć. Pewnie każda z osób, które twierdzą, że z chorobą wszystko się wali, mają swoje powody, aby czuć się źle, przeżywać rodzaj buntu itd. Choroba jest w końcu sytuacja kryzysową w życiu człowieka i trzeba przejść pewną drogę zanim nastąpi moment akceptacji, która jest momentem przełomowym. Najbardziej przykre jest  jednak to, że często musi dojść do tragedii, aby zmieniło się podejście. Podstawą dobrego życia z cukrzycą jak już wspominałam jest zaakceptowanie faktu choroby. Tylko wtedy jesteśmy w stanie być ponad tym wszystkim co z nią związane. Dzisiaj moją chorobę traktuję jak przyjaciela, który pomaga mi bardziej o siebie dbać, troszczyć i świadomie podchodzić do zdrowia. Dzięki chorobie poznałam wielu wspaniałych ludzi, lepiej poznałam siebie i na pewno szybciej dojrzałam. Oczywiście pojawiają się gorsze chwile, ale raczej są one podyktowane okolicznościami życia, niż samą chorobą Jestem przekonana, że gdyby nie cukrzyca byłabym dzisiaj zupełnie innym człowiekiem, a moje życie wyglądałoby może inaczej. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, ale nie myślę tego rozstrzygać. Już wkrótce opowiem o jednych z najtrudniejszych i najlepszych momentów w swojej chorobie i tych najbardziej zabawnych również. Zachęcam do odwiedzin. Wszystkim wątpiącym życzę tej dawki wiary, której potrzebują najbardziej, a przede wszystkim mnóstwo wsparcia szczerych i życzliwych ludzi.


Pozdrawiam, Ania

Komentarze

Popularne posty