Mój związek cukrzyca... dalszy ciąg o akceptacji...
Witajcie,
Postanowiłam zmierzyć się dzisiaj z bardzo trudnym tematem,
a mianowicie chodzi o związki. Ponieważ w życiu zdarza się nam nie jedno
zauroczenie, nie jedna miłostka i nie jedna miłość prawdziwa. Podobno człowiek
w swojej egzystencji na Ziemi jest w stanie zakochać się kilka razy. Choć każdy
następny raz, jest już zupełnie inny, bardziej dojrzały, świadomy i chyba
piękniejszy…
Pamiętam mój, nie związek, ale moje pierwsze „zauroczenie". Szybko
zorientowałam się, że nie ma to szans. Wcale nie chodziło o to, ze to nie był
mój książę z bajki jakiego sobie wcześniej wyśniłam, o jakim marzyłam i na
jakiego wówczas czekałam. Mój problem polegał na tym, że bałam się w nim, braku
akceptacji mojej cukrzycy. Wyobrażałam sobie zawsze jedną reakcję drugiej
strony, kiedy mu powiem, ten zwieje gdzie pieprz rośnie…, a ja będę tą odrzuconą. Nie mogło być
inaczej, skoro ja nie akceptowałam swojej cukrzycy, to z jakiego powodu ktoś ma
mnie z nią zaakceptować? Szukałam chociaż jednego argumentu, który mógłby
obalić moja tezę. Trudno było z takim nastawieniem rozwijać jakąkolwiek bliższą
relację. Tyle razy ile próbowałam, tyle razy dochodziłam do ściany, której
rozbić nie potrafiłam…
Często mówi się, że świadomość problemu, to połowa sukcesu i jest coś w tym. Odrobina samoświadomości nikomu nie zaszkodzi, bo kiedy wiesz kim
jesteś, łatwiej zrozumieć o co Ci chodzi i czego potrzebujesz. W swoim życiu
spotykamy różne osoby, jednym możemy zaufać od razu, inni muszą na takie
zapracować. Myślę jednak, że jeżeli nam mocno zależy na drugiej osobie, jeżeli
ten człowiek choć trochę przypomina postać z naszej bajki to warto jest
zmierzyć się z każdym lękiem, chociażby
po to, aby otrzymać prawdziwą odpowiedz. Ta, albo potwierdza wersję naszego
przekonania, albo i nie, i wówczas je obala. Tworząc tym samym solidny fundament znajomości i tylko to tak
naprawdę ma prawdziwą wartość i sens.
Czasem trudno jest się przyznać nam, że niema nic złego w tym, że jesteśmy ludźmi, kiedy przestaniemy to ukrywać czujemy ulgę,
akceptujemy siebie i pozwalamy, aby świat nas takimi zobaczył.
Dzisiaj patrząc na moje doświadczenia, związki w które
wchodziłam już od momentu poznania z
cukrzycą, to były te, które zasługują na miano miłości, a przynajmniej próby
sprostania jej wymaganiom. Cukrzyca w końcu to część mnie, której nie pośle na
urlop, to też ta część mnie, nad którą
nie będę mogła popracować jak nad „złymi” nawykami, które mogą być nie do
zniesienia dla drugiej osoby, a które ja i tak będę wciąż kochać, ale mimo
wszystko będziemy próbowali je przepracowywać. Dlatego nie ma sensu odbieranie
sobie szans, tam gdzie chcemy i czujemy, że nas coś do siebie przyciąga. W tym
wypadku nie mają sensu żadne wątpliwości, a także lęki, strach. Moment Waszej
chwili prawdy, która brzmi dużo lepiej już na początku znajomości, niż kiedy
ona, gdzieś zaczyna się rozwijać. Nawet
jeśli…, to i tak mniej wtedy boli. Związek brzmi, zawsze bądź tą moja osobą…
Nasze życie często funduję nam różne scenariusze. Nigdy nie
są one jednakowe dla wszystkich. Czasami zdarza się tak, ze przez 20, 40 lat
budujemy swoją karierę, rodzinę, stawiamy na solidne bezpieczeństwo, realizując
przy tym swoje marzenia, a później jedna
chwila potrafi to zmienić, powodując, że nic już nie będzie takie jak wcześniej zakładaliśmy,
planowaliśmy. Ciężko jest mi sobie taką straszną rzecz wyobrazić, ale tak się
dzieje, blisko nas, obok nas. Dlatego myślę, że w życiu nie warto jest
„marnować” czasu ani na sprawy nie ważne, ani na kogoś, kto nie jest nas tak
naprawdę wart. Odrzucenia często bolą,
ale są również potrzebne. Może właśnie ten cały ból, cierpienie, które one powodują,
mają czynić nas bardziej szczęśliwymi i odpowiedzialnymi. W końcu
najtrudniejszy związek to związek z samym sobą. Ktoś mi kiedyś powiedział fajną
rzecz, „facet jest jak autobus, zawsze nadjedzie następny….”J Kończą mojego
dzisiejszego posta, życzę Wam przede
wszystkim odwagi, oraz wielu Pięknych i Prawdziwie Prawdziwych MiłościJCzerpcie z nich, od
samego początku, a jedyną na to receptą
jest właśnie wolność.
Pozdrawiam, Ania :)
Komentarze
Prześlij komentarz