Potrzebna krew...
Witajcie,
W ostatnim poście obiecałam, że podzielę się z Wami swoimi
doświadczeniami związanymi z kontuzjami sportowymi. Przed momentem dowiedziałam
się o czymś trudnym i przykrym, więc chyba nie jestem w stanie dzisiaj pisać o
takich „błahych” sprawach jak kontuzję
sportowe…Dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom?Zadajemy to pytanie tak często, ze stało się banalne. Ale to dlatego, ze złe rzeczy, zdarzają się dobrym ludziom, stale. Masz tylko nadzieje, że gdy nadejdzie Twoja kolej, będziesz wiedział co robić.., jak sobie poradzić..., jak wytrwać...Ale prawdą jest, ze nie wiesz jak zareagujesz na Twój zły scenariusz, nikt z nas nie wie...aż to się stanie..
Wiele razy poruszałam tematy związane z różnymi sytuacjami
kryzysowymi w naszym życiu. Podkreślając i zwracając szczególną uwagę na to jak
żyjemy, jak nasze wybory wpływają na konsekwencje, których nie można zatrzymać.
Jak ważne w tym wszystkim jest nasze nastawienie i przede wszystkim jak cenne jest w tym wszystkim nasze zdrowie. Większość tego o czym piszę jest autentycznym
odbiciem moich osobistych przeżyć, czy tego wszystkiego w czym uczestniczę na
co dzień, tego co mnie wzrusza i porusza. Jednak często odgradzam to czasem,
który powoduję, że mogę znajdywać i wyciągać to co, jest dla mnie w tym
wszystkim najważniejsze, co czyni doświadczenie sensownym i co daje w końcu
siłę… Nigdy jednak nie zastanawiałam się nad tym, że może nadejść kiedyś coś co spowoduję, ze tego czasu już nie będzie... My ludzie tak mamy, po prostu, najpierw przeżywamy…
Zupełnie inaczej jednak radzimy sobie z tym co trudne,
często brutalne, w momencie kiedy stajemy twarzą w twarz z wrogiem zwanym
ciężka choroba… Dopiero wtedy poznajemy jego anatomię, wszystkie słabe punkty,
pragniemy znaleźć moc, aby go
zaatakować… Jednak, czy zawsze zdążamy, czy zawsze jesteśmy w stanie na tyle go
osłabić, aby skutecznie wykończyć, chroniąc przy tym siebie i swoich bliskich
Tego nigdy nie wiemy kiedy poddajemy się trudnej walce, żaden lekarz też nie
daje nigdy nam tej gwarancji, którą tak
bardzo pragniemy otrzymać. Jest to jeden z tych momentów życia, gdzie nie potrzebujemy od niego więcej, chcemy tylko, aby pozostało ono niezmienione, niezniszczone, i nie zburzone przez chorobę. Wszystkich nas wtedy ogarnia strach…, bo mamy tak wiele do stracenia. Boimy się tego co nie znane, boimy się przegrać to
wszystko co mamy, boimy się w końcu o to i o tych których być może przyjdzie
nam tutaj zostawić… Wiele chorób można leczyć, na wiele z nich jest lekarstwo,
a mimo to, gdzieś coś może zawieść… Bez względu na to jak się staramy, co wiemy,
co chcemy jeszcze przekazać światu…
Szczególnie w takich
momentach uświadamiamy sobie jak ważne jest życie, wszystkie wartości jakie kryją
się właśnie pod tym darem. Jak ważne jest zdrowie, bo w końcu kiedy nasz
organizm funkcjonuję sprawnie jesteśmy wiele w tym życiu zrobić, dla siebie,
dla innych, przeżyć, zobaczyć, wciąż zmieniać, doskonalić. Wszystko to czyni
nas dobrymi ludźmi, często lepszymi od dnia wczorajszego, a często wciąż gdzieś
takimi samymi, takimi jakimi widzą nas inni, z czym nas kochają, z czym trudno jest
nas czasem zaakceptować. Mimo wszystko każdy ma w swoim życiu swoje osoby,
swoje sprawy, swoje wartości. Wszystko co czyni człowieka szczęśliwym na tej
Ziemi, rzeczy, tajemnice, z którymi jest nam czasem niewyobrażalnie dobrze.
Mamy też swoje trudy, z którymi trzeba się mierzyć, obowiązki, których nie
lubimy, czy momenty o których chcielibyśmy zapomnieć.
W tym momencie w sposób znaczący uświadamiam sobie czym dla
mnie jest moje życie, jak je kocham i
ile jest w nim osób, spraw, które czynią
je tym moim życiem z wyboru, z wolnością jaką mam. Czym jest moja cukrzyca i
jej powikłania i jakie to wszystko jest tak naprawdę słabe w porównaniu np. z tętniakiem aorty, jeżeli w ogóle można mówić
o jakimkolwiek porównywaniu. W tym miejscu jednoczę się z wiarą i siłą dla
mojego kolegi Artura. Młodego człowieka, zawsze uśmiechniętego, z poczuciem
humoru, inteligencją, zawsze służący pomocą, radą, tego, który zawsze ciepło i
tą szczególną iskrą w oku, opowiada o swojej córeczce Marysi. Arturze bądź
Silny, niech Twój młody wiek, zawsze pozytywne nastawienie będą dodatkową mocą, w mierzeniu się z tym
co w tej chwili dla Ciebie najtrudniejsze. Mój kolega potrzebuję dużo
wsparcia w tej chwili, ale przede
wszystkim potrzebuję też krwi. Czeka go operacja na serce. Jak wiemy aorta jest
główną tętnicą w naszym organizmie, przez którą w ciągu minuty przepływa jej
mnóstwo.
W takich momentach jak ten, czuje złość na swoją cukrzycę,
bo odkąd pamiętam zawsze chciałam oddać krew, a nigdy nie mogłam tego zrobić.
Podobnie też, jak nigdy nikt z nas chorych na cukrzycę nie będzie mógł być
dawcą organów. Napiszę kiedyś na ten temat więcej, ale dzisiaj jest mi
szczególnie przykro z tego powodu. Dzisiaj czuje z jednej strony, że cukrzyca
jest żadną chorobą, ale z drugiej jestem
zła, że ją mam. Natomiast teraz chciałam zaapelować do tych, którzy mogą
oddawać krew, mogą po śmierci zostać dawcami organów i do tych którzy jeszcze tego nie rozważyli, aby zrobili
to już dzisiaj. Dla „nas” tak naprawdę po
przekroczeniu pewnej granicy, nic nie znaczy już przykładowa nerka, a dla innych może być szansą na życie.
Oddanie krwi nic nie boli, a innym ratuję życie. Przede wszystkim dbajmy o siebie zawsze i bądźmy świadomi tego, że
zarówno nasze zdrowie, jak i życie jest nie tylko bardzo kruche, ale wciąż jest
w naszych rękach. Dużo dobrego dla Was!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz