Szpitalne posiłki...
Witajcie,
Kilka dni temu moją uwagę przykuła dyskusją, która miała
miejsce na jednej z grup społeczności
osób z cukrzycą, a tyczyła się właśnie posiłków w szpitalu. Przyznam się
szczerze, że śledziłam z uwagą wszystkie wypowiedzi. Jako osoba, która miała
okazję jadać przysłowiowy chleb z niejednej piekarni, naszło mnie kilka
refleksji…
Nie od dzisiaj wiemy, że posiłki w szpitalach są jakie są,
czyli marne. Kładąc się na oddział specjalizujący się w naszej chorobie
oczekujemy, że będą one adekwatne do tego co jest nam ogólnie zalecane. Mówi
się o tym, ze np. parówka jest niezdrowa, a następnego dnia takowa ląduję na
naszym talerzu. Zrozumiałe, ze budzi w nas to takie a nie inne stanowisko.
Sama
dieta cukrzycowa tak naprawdę nie wyróżnia się niczym szczególnym od zasad
zdrowego odżywiania.
Tylko dla przypomnienia, o czym należy w niej pamiętać:
1. Dostarczeniu optymalnej ilość energii oraz
składników odżywczych,
2. Ograniczeniu węglowodanów prostych, wartość
energetyczna posiłków powinna głównie pochodzić z węglowodanów złożonych, o
niskim IG<50,
3. Dostarczeniu odpowiedniej dawki błonnika
pokarmowego od 25-40 g,
4. Tłuszcze zwierzęce należy zastąpić tłuszczami
roślinnymi,
5. Spożywaniu białka pełnowartościowego i
roślinnego w odpowiednich proporcjach,
6. Spożyciu odpowiedniej ilości wody
Większość z nas doskonale zna te zasady i wiemy kiedy to co dostajemy na talerzu w
szpitalu, nie ma nic wspólnego z tym co dostać powinniśmy. Bardzo dobrze, że
mamy tego świadomość, bo to świadczy o tym, że nasze zdrowie jest dla nas
ważne i troszczymy się o nie w każdym momencie. Nie zawsze sobie to
uświadamiamy, ale tak jest.
Dzisiaj wielu z nas oprócz tego, że stara się przestrzegać
ogólnych, przyjętych zasad odżywiania w cukrzycy, stosuję jeszcze własną
filozofie odżywiania. Każdy z nas również żyję w innym tempie, stylu i każdy z
nas jest indywidualną, odrębną jednostką, chociażby jeśli chodzi o gusta
podniebienia. Trudno jest wymagać, aby w szpitalu, gdzie leży większa liczba
osób, każdemu móc dogodzić, po prostu się nie da. Poza tym, bardzo ważna, jak
nie najważniejsza w tym wszystkim, jest kwestia finansowa. Szpital na dzienne utrzymanie pacjenta jeśli chodzi również
o jedzenie, ma opłakane stawki, więc nie ma co się dziwić, że starają się dać
to, co będzie chociaż trochę dostarczy tego, co ma się znaleźć na naszym
talerzu. Nie znam człowieka, który leżąc w szpitalu chociaż raz nie był
dokarmiany przez rodzinę, czy sam nie zadbał, nie tyle o powiększenie swojej
porcji, co urozmaicenie, czy wzbogacenie jej o to, co lubi, czy jest mu po
prostu w diecie niezbędne..
W Ministerstwie siedzą mądrzy ludzie, którzy mają tego
wszystkiego świadomość, i doskonale wiedzą jak pewne rzeczy ustawiać i jak
nami manipulować. Inna sprawa, że boli
nas to, ze co miesiąc płacimy nie małe składki na ubezpieczenie zdrowotne, a
prawie zawsze jak przychodzi moment konfrontacji z służbą zdrowia, to znowu
płacimy. W ubiegłym roku miałam wypadek, trafiłam na oddział ratunkowy, gdzie
została przeprowadzona niezbędna diagnostyka oraz zostałam opatrzona.
Oczywiście środki opatrunkowe, itd. dawały wiele do życzenia, jednym słowem,
były byle jakie. W tym wszystkim jednak nie to było najważniejsze. Opiekowali
się mną sami życzliwi, sympatyczni lekarze, pielęgniarki. Mimo, że następnego
dnia pognałam do prywatnej placówki po lepsze środki zaopatrzenia, to w
momencie kiedy potrzebowałam wsparcia dano mi je, a to, w co mnie wówczas zabezpieczono,
miało drugorzędne znaczenie. Miejsce, szpital tworzą ludzie i to oni czynią je
tymi właściwymi i rzetelnymi placówkami. Lekarz zakłada fartuch, aby nas leczyć. W
momencie kiedy go zdejmuję jest tak samo bezbronny jak i my, jest człowiekiem,
pamiętajmy też o tym.
Nikt z nas, mam też taką nadzieje, nie kładzie się w
szpitalu na tzw. dożywianie. W szpitalu, zwłaszcza na oddziale diabetologicznym
mają nas zdiagnozować i przede wszystkim wyposażyć w odpowiedni warsztat i narzędzia,
które umożliwią nam normalne życie poza nim. Myślę, że to jest najważniejsze w
tym wszystkim. Kompetencja oraz umiejętne komunikowanie nam pewnych zasad,
możliwości, oraz ograniczeń na jakie napotkamy na co dzień mierząc się z
cukrzycą. Jeżeli budżet jest taki cienki, to lepiej już chyba
więcej z tego cienkiego kawałka wykroić na diagnostykę i leczenie, niż na posiłki.
W tych drugich większość z nas sobie poradzi, z tymi pierwszymi może być już
gorzej. Poza tym, nawet jeśli przez tydzień naszej hospitalizacji posiłki
odbiegają od tych „idealnych”, świat się nie zawali. Czym jest tydzień do
wieczności? Niczym tak naprawdę. Mimo, że odżywianie jest bardzo ważne, nie
tylko w naszym życiu z cukrzycą, ale w każdym zdrowieniu, czy miejscu, gdzie
właśnie powinno dochodzić się do zdrowia, to chyba lepiej pośrodku tych
ciemności znaleźć jednak trochę dobra. W tym miejscu myślę sobie, że posiłek
szpitalny, to tylko posiłek, nic więcej… Nasz posiłek tak naprawdę zaczyna się
poza szpitalem, gdzie w świecie konsumpcjonizmu jesteśmy sobie sterem i
okrętem… Życzę Wam samych zdrowych i zarazem smacznych wyborów ;)
Pozdrawiam, Ania :)
Komentarze
Prześlij komentarz