Cukrzyca - jedzenie na mieście.

Witajcie,
W ostatnim mijającym już tygodniu, moją uwagę przykuł temat jaki pojawił się na naszej grupie, a mianowicie chodzi o jadanie na mieście z cukrzycą. W kontekście tego tematu został rzucony również pomysł, aby stworzyć pewien rodzaj bazy miejsc przyjaznych diabetykom. Z jednej strony myślę, że super inicjatywa, która mogłaby być może niektórym osobom z cukrzycą ułatwić życie. Zwłaszcza tym, które są na początku swojej drogi z cukrzycą. Mogłoby to być również ciekawe doświadczenie, np. jak reagują pracownicy restauracji w takiej sytuacji. W dzisiejszym artykule postaram się Wam przybliżyć temat stołowania z cukrzycą na mieście nieco bliżej…



Prawdą jest, że kiedy wybieramy się do restauracji, decydujemy się trochę na pewnego rodzaju niewiadomą. Z karty menu, która zazwyczaj zawiera od kilku do kilkunastu pozycji, w większości decydujemy się na coś, co z jednej strony zaspokoi nasz apetyt, a z drugiej nie spowoduje cukrowego bum, czyli hiperglikemii. Pod uwagę bierzemy również to, że z owym daniem nie będziemy mieć większych problemów przy obliczaniu wymienników węglowodanowych, czy też białkowo-tłuszczowych. 

Raczkujący diabetyk ze zdenerwowaniem będzie spoglądał na postawiony przed nim talerz, ale wybór będzie dwojaki. Podać insulinę i zjeść, albo nie podać, obejść się tylko smakiem i żałować, że się nie zrobiło kolejnego kroku… Bardziej doświadczony diabetyk z mniejszym, lub większym problemem ogarnie temat bez większego zdenerwowania. Natomiast doświadczony diabetyk, będzie się cieszył chwilą, swój talerz wymiennikowy ogarnie bez zdenerwowania i większego problemu. Wszyscy, cała trójka, tak naprawdę w takich i podobnych sytuacjach mogą być narażeni na błędne obliczenia, bo w końcu danie daniu nie jest równe. 

Zazwyczaj w Poznaniu mam kilka swoich ulubionych miejsc, w których chętnie spotykam się ze znajomymi, aby coś zjeść, wypić i przede wszystkim spędzić ze sobą miło czas. Kiedy jestem w Krakowie, Warszawie, czy innym  miejscu w Polsce i za granicą jest podobnie. Mam swoje ulubione restauracje, do których chętnie wracam. Zazwyczaj też, kiedy w nich bywam, to zamawiam swoje ulubione dania, prawie zawsze te same. Może jestem nudna, ale wybieram sprawdzone i jestem pewna tego co mi w danej restauracji smakuje. Okazuje się, że nie zawsze moje ulubione dania są idealne, jeśli chodzi o zawartość wymienników węglowodanów, czy białkowo-tłuszczowych. W końcu i wizualna oprawa jest również często inna. Zdarza się, że danie, które wydawałoby się, że jest moim pewniakiem i niemalże postępuję z nim na pamięć, a tutaj kucha i pojawia się jakiś problem. Patrząc na sytuację obiektywnie, odpowiedzialność w takiej sytuacji może też być po mojej stronie, bo np. miałam dzień, gdzie moje cukry były nieco podwyższone, albo gdzieś po drodze miałam stres itd. 

Stworzenie takiej listy miejsc przyjaznej diabetykom mogłoby może ułatwić niektórym życie, ale z drugiej strony myślę też, że mało jaka restauracja potrafiłaby do końca spełnić nasze oczekiwania. Większość dobrze prosperujących restauracji funkcjonuje na najwyższych obrotach. W kuchni wygląda niemalże jak na polu bitwy. Praca wre, dania wydawane są jedno po drugim, na tip top. Ważenie mogłoby być sporym problemem. Obawiam się, że cześć z nas otrzymywałaby posiłki już zimne. 

Poza tym, jak często jadamy na mieście, tak naprawdę? Większość z nas stołuje się raczej w domu. Względy ekonomiczne to jedno, a drugie to oszczędność czasu. Zrobienie błędu w momencie, kiedy wychodzimy coś zjeść w restauracji, nie zrobi nam jakiejś wielkiej krzywdy. Zazwyczaj też, zamawiamy to co lubimy, a więc podobnie jemy jak w domu. Różnica jest tylko taka, że w domu dokładnie wiemy, ile czego do danej potrawy dodajemy i mamy jeszcze szanse zważenia istotnych składników. W miarę  naszego życia z cukrzycą, wagę, jeśli chodzi o posiłki i tak mamy w oczach.

Myślę, że stworzenie listy miejsc przyjaznych diabetykom, to ciężkie wyzwanie. Szczególnie, że każdy z nas będzie kierował się innymi aspektami. Popełnianie błędów przy obliczeniach jest tak naprawdę nieuniknione, więc musimy się z tym liczyć. Zawsze możemy być narażeni na zjedzenie czegoś, z czym możemy mieć problem w trakcie liczenia. Bywamy na różnych przyjęciach rodzinnych, czasem podróżujemy po świecie i często będziemy się spotykać ze znakami zapytania przy posiłkach. Dlatego najlepszym chyba lekarstwem, jakie można w tym momencie polecić, jest po prostu wzmożona samokontrola. Wtedy zawsze mamy bezpieczeństwo i możliwość reakcji w odpowiednim momencie. Właściwie, to fajnie jest też bywać z cukrzycą tak trochę sam na sam, bez „identyfikatora”, z luzem i poczuciem, że się odpoczywa. Może doczekamy się czasu, kiedy to przy każdym daniu w karcie, będzie dokładnie określone: ile co ma kalorii, węglowodanów, tłuszczu i białka. Podobnie jak jest z większość produktów, które kupujemy w sklepie. Życzę Wam dużo radości z bywania w nowych i ulubionych Restauracjach oraz samych dobrych wyników po wizycie w nich :)

Pozdrawiam, Ania :) 

Komentarze

  1. No właśnie zawsze czerpalam radość z bywania na kolacji w restauracji z mężem☺teraz będziemy w "trojke"ja on i moja cukrzyca��czy zakłóci nam spokój?��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duzo zalezy od podejscia!!Na poczatku zmrożona kontrola poziomu cukru po posiłku i cieszyć sie wspólnymi chwilami:)

      Usuń
  2. Na mieście również można spotkać restauracje, które serwują zdrowe posiłki. Nawet zwykłe przyczepy gastronomiczne producent powoli rezygnują z dań typu fast good i podają zdrowe sałatki itp.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty