Start z cukrzycą - ostatnie przygotowanie.

Witajcie,
Wielu z nas sportowców amatorów wyznacza sobie swoje cele, czy wyzwania. Wyzwania, które to będą uwieńczająca celebracją naszych trudów czynionych podczas treningów. Podczas tych specjalnych dni, które dostarczają nam m.in. wielu fajnych emocji, mierzymy się przede wszystkim z sobą, a w przypadków nas sportowców amatorów z cukrzycą również ze swoją słodką przypadłością, dopiero później z pozostałymi zawodnikami. Naturalnym jest, że każdy chce w takich momentach wypaść jak najlepiej. Przygotowujemy się w końcu kilka miesięcy, a może nawet lat. Wielu z nas właśnie w ostatniej chwili popełnia wiele błędów, które wpływają na efekt końcowy.



Jesteśmy tylko ludźmi, a rzeczą ludzką jest błądzić… Sam już start wiąże się zazwyczaj z stresem, a na niego organizm reaguję różnie. Głupio jest jednak zaprzepaścić miesiące przygotowań na popełnienie błędów w ostatniej chwili, a nad którymi w końcu można zapanować. Ja już ich sporo popełniłam w swoim krótkim stażu ze sportem. Start na pełnym baku, czy z nieodpowiednim nawodnieniem, niezbyt sprzyjającym poziomem glikemii, brakiem odpowiedniej regeneracji czy snu. Doświadczenia, które nie tylko popsuły mój wynik końcowy, ale przyczyniły się do niezbyt komfortowego pokonania dystansu. 

Pięć zasad startowych o których pamiętać trzeba zawsze i przestrzegać jak przysłowiowego amen w pacierzu

1. Prawidłowa wartość glikemii. Tutaj na pewno ta zbliżona do naszej strefy komfortu podczas treningu byłaby idealna. Każdy z nas, mimo parametrów książkowych funkcjonuję na innych poziomach, nasza tolerancja również jest różna. Najbezpieczniejszym poziomem do startu wydaje się być 130 mg – 160 mg. Wtedy można spokojnie pokusić się nawet o tymczasowe zmniejszenie dawki podstawowej np. o 50% na czas zawodów, czy odłączenie pompy. Postępujemy zgodnie z znajomością swojego organizmu, wcześniejszych doświadczeń nabytych podczas treningu. Warto jest również nie zapominać o standardowym pomiarze glikemii przed snem poprzedzającym zawody, wyjątkowy pomiar w środku nocy około godziny 3, oraz pobudka na pomiar około godziny przed planowanym śniadaniem.

2. Odpowiednie nawodnienie. W celu utrzymania dobrego poziomu nawodnienia organizmu zaleca się spożywanie 2,5 l wody, najlepiej wysoko zmineralizowanej. Nawodniamy się jeszcze rano przed startem, wypijając 400- 600 ml płynów. W trakcie zawodów spożywamy małymi łykami 100-150 ml wody co 15-20 minut. Pamiętajmy, że już 5% odwodnienia zmniejsza naszą wydolność o około 30%

3. Właściwy odpoczynek. Zaczynamy nabierać sił już na kilka tygodni przed planowanym startem, zmniejszając intensywność treningów, ale nie ich ilość. Odpoczywa ciało, ale też dusza. Sprzęt należy przygotować na dzień przed startem, a później zafundować sobie odskocznię, przyjemność. Na pewno na dzień przed startem nie korzystamy już z sauny, czy zabiegów odnowy biologicznej typu masaż. Wszystko to wprowadza nasze mięśnie i organizm w stan rozleniwienia,

4. Odpowiednie odżywianie. Nasz organizm muszą być właściwie odżywione, ale nie przepełnione. Szczególnie tutaj znaczenie mają ostatnie 2-3 dni przed startem. Niekiedy proces trawienia trwa nawet do 72 godzin po posiłku. Nie warto zatem w ostatnich godzinach spożywać dań ciężko strawnych, bogatych w tłuszcze czy białko, oraz błonnik, który może przysporzyć nam problemów żołądkowo-jelitowych. Skupiamy się głównie na robieniu zapasów glikogenu w mięśniach, a więc stawiamy na węglowodany.

5. Właściwy relaks. Tutaj dobrze zafundować sobie cichą relaksującą muzykę w tle lub nagranie odgłosów natury, z wizualizacją miłych miejsc, skupiając się przy tym na własnym oddechu. Dbamy też o sen, jego długość i jakoś, aby były wystarczająco dla nas regenerujące. Mamy na uwadze, że ostatnia noc przed startem może być stresująca i nie pośpimy. 


Dobra jakość naszych treningów oraz zadbanie o siebie w ostatnich dniach przed startem są tutaj gwarancją naszego jak najlepszego startu. Pamiętajmy jednak, że uczymy się przez całe życie i nawet jak coś nam nie wychodzi tym razem, to w końcu wyjdzie. Często takie procesy musza potrwać, ale z odpowiednia determinacją i konsekwencją jest szansa na samorealizację. Czego Wam i sobie życzę ;)


Pozdrawiam, Ania :)

Komentarze

  1. Ciekawe spostrzeżenia.
    Ale start z glikemią 130-150 to trochę za mało, np w biegu o długości maratonu. Wtedy trzeba byłoby obniżyć bazę w pompie 3-4 godziny wcześniej o 50% co spowodowałoby wzrost cukru do 250-320, natomiast brak korekcji bazy doprowadzi do zbyt szybkiej utraty cukru i trzeba będzie się wspomagać żelami lub glukozą. Ja przed długim biegiem obniżam bazę o 50-60% i startuję z cukrem 230-250, po godzinie biegu mój cukier jest na poziomie 140-160 co wystarcza na dalszą godzinę. Między czasie zjadam 1 żel (co godzinę) i piję co pięć km kilka łyków izo. Dzięki temu nie mam niespodzianek podczas biegu długodystansowego.

    www.sporticukrzyca.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolega widzę, ze doświadczony w dłuższych dystansach. Wierze,że Twoja taktyka się tutaj sprawdza. Ja puki co zaliczam zawody, które pokonuję maksymalnie do dwóch godzin, więc dla mnie start z poziomem 130-150 jest najbezpieczniejszy. Nie chce doprowadzać do hiperglikemii. Dziękuję za odwiedziny. Fajny, ciekawy blog!! Pozdrawiam:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty