Leczenie depresji.

Witajcie,
W ostatnią niedzielę podjęłam temat ciężkiej choroby jaką jest depresja. Choroby, która jak już wspomniałam dotyka bardzo dużą liczbę osób żyjących z cukrzycą, ale i nie tylko. Dzisiaj chcę podzielić się z Wami swoim osobistym doświadczeniem, a mianowicie walką z depresją, która trwała u mnie kilka lat… Lata, które były okupione ogromnym cierpieniem, a także lękiem, poczuciem bezsensowności, czy brakiem jakiejkolwiek wiary i nadziei… Leki to podstawa, ale same pigułki nie spowodują, że osobie z depresją zacznie się naprawdę, chcieć żyć… Potrzeba tutaj zdecydowanie więcej…


Zapewne każdy, kto obecnie czyta tego posta, zna choć jedną osobę, która zmagała się kiedykolwiek, bądź obecnie zmaga, z koszmarem depresji. Może sami też należycie do osób, które na własnej skórze jej doświadczyli, bądź co gorsza doświadczają. Doskonale zatem znacie czym to wszystko smakuje… Jak trudno jest również, osobie z depresją pomóc. Nie da się przecież siłą nikogo, ani zaciągnąć do lekarza, ani na terapię, czy zmusić do jakiejkolwiek innej aktywności. Trudno wykonać zwykłą codzienną czynność, mierzyć z obowiązkami, mieć odwagę stawiać czoła problemom, czy spotykać z ludźmi…, a co tutaj mówić o reszcie…

Tyle, ile różnych przypadków depresji, tyle różnych przyczyn i konsekwencji….
Depresja zaczęła się u mnie bardzo wcześnie. Dzisiaj uznaję, że było to jakieś pół roku po zdiagnozowaniu u mnie cukrzycy. Ciężar choroby, jaki spadł na 10-letnie dziecko to jedno, brak odpowiedniego wsparcia i  zrozumienia to drugie, ale najgorsze tutaj było chyba poczucie winy za chorobę, z jakim byłam zmuszona funkcjonować. Wszystko to powodowało wciąż narastającą alienację, poczucie gorszości i w końcu zupełną beznadziejną pustkę… Nie byłam nawet w stanie opowiedzieć nikomu jak jest mi źle, co czuję, myślę. Nie miałam nikogo, bo nawet jeśli ktoś chciał być, był już dawno przeze mnie odtrącony. Dochodziła źle wyrównana metabolicznie cukrzyca, która dodatkowo powodowała, ze czułam się cały czas źle, również fizycznie. Mój koszmar w najdelikatniejszej tutaj odsłonie trwał ponad 12 lat…

Po tych długich latach, nastąpił przełom, gdy zapragnęłam mówić, ale nie do końca mogłam. Ogarniało mnie ogromne poczucie wstydu. Moje życie było przecież tak dalekie od życia moich rówieśników. Oni pełni energii, ciekawych pomysłów, ja pełna smutku, goryczy, i w dodatku z ciężarem swoich chorych myśli… Moje światełko w długim i ciemnym tunelu, który towarzyszył mi kilka lat, pojawiło się podczas pierwszego pobytu na oddziale diabetologii Szpitala Fr. Raszeii. Spotkałam wówczas ludzi, którzy tak jak ja żyli z cukrzycą. Różniło mnie od nich jedno, Oni byli otwarci, potrafili żartować oraz rozmawiać   o trudnościach wynikających z choroby. Konfrontacja  z nimi była dla mnie ogromnym przeżyciem i wzruszeniem. Mimo to, było mi bardzo ciężko, ja „nie potrafiłam mówić”. Jednocześnie zrozumiałam, że w moim życiu i ze mną, jest  coś nie tak. 

Moja niemoc, moje poczucie wiecznej bezradności, chęci do życia, do kontaktów z ludźmi, mój ból, zwały się depresją.

Od czego zacząć:

1. Dobór leków – dobrze dobrane leki, to podstawa. Nie zawsze udaje się od razu, czasami trzeba zażyć ich trochę, aby odnaleźć ten właściwy dla siebie. Farmakoterapia powinna przede wszystkim wyrównać poziom serotoniny, co sprawi, że nam się zachce np. wstać z łóżka, czy zrobić coś, co wcześniej sprawiło niewyobrażalną trudność. Współczesne leki przeciwdepresyjne nie uzależniają, ani nie wywołują efektu otumanienia, czy senności w ciągu dnia. Po dwóch tygodniach zażywania powinniśmy odczuć poprawę samopoczucia. Pamiętajmy jednak, że to tylko pigułki, owszem sprawią, że poczujemy się lepiej, ale nie rozwiążą naszych problemów…

2. Terapia – to kolejny ważny element w  leczeniu depresji. Tutaj, też może potrwać trochę, zanim trafimy na osobę, z którą będziemy w stanie pracować. Trzeba czasami odwiedzić kilka gabinetów zanim poczujemy wzajemną chemię z psychologiem, ale nigdy nie należy się zniechęcać.

3. Obserwacja siebie – z jednej strony bywa niekiedy trudna, ale jeśli opanuje się takową umiejętność, może się okazać bardzo pomocna, zwłaszcza  w dochodzeniu do równowagi psychicznej. Tutaj czas zacząć brać odpowiedzialność za własne życie, własne błędy oraz budować przyszłość na  mocnych stronach. Musimy jednak nauczyć się rozpoznawać wszystkie emocje, nie bać się ich oraz potrafić je nazywać. Z  błędów wyciągać wnioski, sukcesy nagradzać.

4. Wsparcie najbliższych, rodziny, przyjaciół. Ludzie, którzy są nam bliscy, oni również czują się często zagubieni w naszej chorobie. Chcą często pomóc, ale nie potrafią. Rodzice, których dzieci zmagają się z depresją, nie zostawiajcie ich samych. Miejcie oczy szeroko otwarte, a uszy wyostrzone, słuchajcie, zwłaszcza tego co jest miedzy wersami. Dziecko z cukrzycą zmaga się  z dużo większą presją oraz problemami wynikającymi z ich przypadłości, niż osoba zdrowa. Uważam, że rodzice w tym wypadku powinni szczególnie dużo uwagi poświęcać swoim pociechom. Nie pozwalajcie na to, aby dziecko było zmuszone samo  rozumieć swoją cukrzycę.

5. Aktywność sportowa i nie tylko. Nic tak dobrze nie radzi sobie z depresją, podobnie zresztą jak z cukrzycą, jak właśnie systematyczne podejmowanie wysiłku fizycznego. Trudne, zwłaszcza jeżeli wciąż walczymy z każdym dniem, z sensem tego dnia. Im wcześniej jednak zaczniemy terapię poprzez sport, tym wcześniej wrócimy do równowagi psychicznej. Poziomu endorfin jaki wytwarza się podczas wysiłku fizycznego, nie jest w stanie zastąpić żaden lek. Spróbuj, daj sobie szansę, a zobaczysz, poczujesz, jak zmienia się Twoje życie…Satysfakcja gwarantowana niemalże w każdej sferze życia…Zaczynając się ruszać, nabierasz ochoty na więcej aktywności…

Moje życie zmieniło się właśnie dzięki temu, że zaczęłam systematycznie uprawiać sport. Dzisiaj wiem, że jest to najlepsze lekarstwo w walce z depresją. Lekami możemy się karmić, truć, ale z nimi samymi, nigdy nie osiągnęłabym tego wszystkiego, co udało mi się dzięki wysiłkowi fizycznemu. Depresja bez wątpienia jest chorobą ciężką, cukrzyca również, ale można i należy podejmować wobec nich wyzwanie. Zarówno fakt, że zachorowałam na cukrzycę, depresję, z jednej strony wiele mi odebrał, ale z drugiej strony tak dużo dał…Moje życie bez doświadczeń jakie dały mi i cukrzyca i depresja było by o wiele  uboższe…Nie wiem, czy byłabym tutaj tą sama Anią…, którą w końcu akceptuję. Kończąc już wątek depresji, życzę Wam, abyście nigdy jej nie doświadczyli. Jeżeli jednak…

Zawsze możecie liczyć na moją pomoc jako trenera osobistego :)
Pozdrawiam, Ania :)

Komentarze

Popularne posty