Od marszu do biegu.

Witajcie,
Dzisiaj ponownie powrót do biegania. Powrót, bo niestety czasami jesteśmy zmuszeni trochę odpocząć od tej wspaniałej dyscypliny. Kontuzje biegowe zdarzają się dosyć często, ale mimo to prawdziwi miłośnicy biegania nie myślą sobie odpuszczać. Zdecydowana większość z nas jako największy ból, będzie odczuwać ten wynikający z braku możliwości kontynuowania swoich treningów. Znaczy to jedno, że jesteśmy stworzeni do biegania, co bez wątpienia przyspieszy nasz powrót do dobrej formy. Właśnie 3 lata temu zafundowałam sobie nieprzyjemną kontuzję, która wyłączyła mnie z biegania na ponad pół roku. Zatem dzisiaj od marszu do ponownego biegu…



Jest coś w tym, że osoby aktywne fizycznie, w momencie kiedy przytrafia im się nieprzyjemna kontuzja, zdecydowanie szybciej wracają do formy w porównaniu z osobami mało aktywnymi. Z jednej strony, bez wątpienia nasze mięśnie, stawy są zdecydowanie mocniejsze, jakościowo lepsze, co sprzyja procesowi rehabilitacji. Z drugiej zaś strony, jesteśmy zdecydowanie bardziej zdeterminowani i konsekwentni w dążeniu do realizacji wyznaczonego celu i pracy nad słabością.

Zanim jednak po raz kolejny ubierzemy nasze ulubione buty i rozpoczniemy swój ponowny bieg, warto się trochę przygotować. 

3 Etapy powrotu do biegania:

1. Marsz – przypominamy organizmowi szybszy oddech, serce popracuje mocniej, układ krążenia i oddechowy staną się bardziej wydajne. Układ kostny przyzwyczai się ponownie do obciążenia. Intensywność marszu powinna być dostosowana do naszych możliwości. Spacer jak najbardziej wskazany. W końcu jeszcze tydzień temu marzyliśmy o takiej formie ruchu. Technika marszu jak najbardziej naturalna, ma to być nasz sposób poruszania się. W drugim tygodniu systematycznego marszu warto włączyć dodatkowo 5 minut stretchingu (rozciąganie mięśni). Zabieg ten poprawi elastyczność mięśni, przyspieszy regenerację, a poza tym pomoże wyrobić w sobie nawyk rozciągania, który jest niezbędny podczas biegania. W odpowiednim momencie nasz marsz przyspieszy – małymi kroczkami do celu.

2. Marszobieg – w tym momencie podwyższamy swoje tempo już bardziej. W końcu idzie nam coraz lepiej, a my tak bardzo czekamy na ten moment, aby znów biec. Dzięki przeplataniu marszu i biegu przestawiamy nasz organizm na intensywną prace, którą wykonuje się podczas biegu. Pięć minut marszu, jedna minuta biegu, powtarzamy jeszcze dwa razy. Moment, w którym ponownie poczujemy zmęczenie mięśni oraz szybciej zaadoptujemy się do wysiłku biegowego. Z każdym treningiem będziemy czuć postęp, ponowne uderzenie endorfin, które bez wątpienia czynią nasz świat piękniejszym.

3. Bieg – po przebyciu powyższych etapów jesteśmy przygotowani na moment tego upragnionego pierwszego bezpiecznego treningu biegowego. Pierwszy dystans nie powinien być mimo wszystko walką o życie. Lepiej zacząć od 5 km ciągłego, nieprzerwanego biegu i z każdym kolejnym biegiem powiększać pokonywany dystans. Po raz kolejny rozpoczynamy swoją przygodę z bieganiem, wprowadzając się w świat prawdziwego treningu ciała i ducha. 


Bez względu na porę roku, biegać można zawsze. Wracać po kontuzji do biegania również. Dobrze w tym momencie sprawdza się również bieżnia, która nie tylko ułatwia nam monitorowanie tempa, ale jeżeli czujemy się gotowi, pozwala wprowadzać nasz organizm na wyższy level. Możemy również spacerować na podwyższeniu w drugim etapie naszego treningu. Życzę Wam jak najmniej kontuzji, a jak najwięcej zdrowych kilometrów. Tym, którzy jednak muszą się odrodzić, życzę aby szło im sprawnie i szybko. A więc do zobaczenia na trasie ;)



Komentarze

Popularne posty