Cukrzyca a świadomość społeczna.

Witajcie,
W dzisiejszym artykule chcę napisać o świadomości Polaków, czym tak naprawdę jest cukrzyca oraz jak my możemy sobie tutaj pomóc. Wielokrotnie spotykam się z opinią, że właśnie z tą świadomością jest źle. Niestety, ta diagnoza tyczy się również lekarzy innych specjalizacji niż diabetologia. Największy żal kierowany jest pod adresem lekarzy pierwszego kontaktu, czyli naszych lekarzy rodzinnych. W końcu, my pacjenci z cukrzycą, poza swoją słodką przypadłością, w życiu spotykamy się z różnymi innymi problemami zdrowotnymi poza cukrzycą. Bardzo niska świadomość powoduje, że przeciętny pacjent czuje się źle, a przede wszystkim chyba brakuje mu podstawy, jaka jest w jego przypadku najważniejsza, a więc poczucia bezpieczeństwa...



W swoim dotychczasowym życiu z cukrzycą spotkałam się z ludźmi o różnym podejściu i świadomości czym jest cukrzyca. Jeśli chodzi o lekarzy, sprawa wygląda podobnie. Do dzisiaj pamiętam, kiedy to przypadkowa osoba na moją cukrzycę zareagowała jak na chorobę najgorszego kalibru. W jej mniemaniu porcja ciasta, którą wtedy kończyłam, powinna mnie zabić, bo cukrzyca. Gdzieś kiedyś ktoś nawet zadał mi absurdalne pytanie – „ czy cukrzycą można się zarazić?”. Dzisiaj odpowiedziałabym żartem, „jasne, że tak, lepiej więc nie podchodź...”. Wtedy jednak było mi przykro. Było to jednak kilkanaście lat temu. Mam nadzieję, że już dzisiaj nikt z nas osób z cukrzycą nie spotyka się z takimi, czy podobnymi pytaniami...

Niewystarczający brak świadomości w społeczeństwie jesteśmy jeszcze w stanie wybaczyć. Najgorzej chyba radzimy sobie z niską wiedzą czym jest cukrzyca wśród personelu medycznego. W końcu lekarz i jego zespół ma nam dać bezpieczeństwo, zwłaszcza w sytuacjach kiedy to gra toczy się o nasze zdrowie, czy nawet życie. Niestety z tym bywa różnie. Większość zna się bardzo dobrze na swojej specjalizacji, z pozostałymi działami bywa różnie. Dlatego też są potrzebne konsultacje między lekarzami. Myślę, że dla żadnego dobrego lekarza, nie jest ujmą poprosić o opinię specjalistę diabetologa w przypadku pacjenta z cukrzycą.
Często jednak na pewne sytuacje nie mamy wpływu. Nie jesteśmy w stanie zmienić całego społeczeństwa, ale już uświadamiać możemy je jak najbardziej. Nie jesteśmy też w stanie kontrolować pracy lekarzy, ale mamy prawo domagać się konsultacji diabetologa. Możemy też sami być Panami sytuacji, zwłaszcza w sytuacjach, które dzieją się z naszym udziałem. W tym miejscu podzielę się swoimi dwoma doświadczeniami z życia z cukrzycą... Pierwsza przedstawia moje codzienne życie z cukrzycą, drugie - zetknięcie się zespołem ratowniczym...

1. Pamiętam czasy, kiedy to zmierzenie sobie poziomu glukozy w miejscu publicznym, czy podanie insuliny, kiedy to jeszcze byłam na penach, graniczyło u mnie z cudem. Bałam się reakcji innych ludzi. Wynikało to z tego, że odczuwałam strasznie brak akceptacji z ich strony i ten brak akceptacji wciąż w moich oczach narastał. Kilka lat później zaczęłam na to wszystko mieć inne spojrzenie, robiłam swoje kiedy musiałam i kiedy czułam taką potrzebę. Dzisiaj nie mam z tym najmniejszego problemu. Nie ma miejsca, nie ma sytuacji, ani środowiska, w którym bym nawet przez chwile pomyślała, czy mogę? Po pierwsze, przede wszystkim dbam o siebie i swoje zdrowie. Po drugie, uświadamiam innych, że cukrzyca jest wśród nas i jest nas coraz więcej. Jeśli ktoś pyta, chętnie odpowiadam czym jest cukrzyca i po co dokonuję pomiaru oraz podaje insulinę.

2. Dwa lata temu miałam wypadek na rowerze. Wspominałam o nim już kilka razy na swoim blogu. Trafiłam w ręce wspaniałego zespołu chirurgicznego. Niestety pojęcie o cukrzycy mieli mierne. Gdybym posiadała ze sobą pompę insulinową nie byłoby najmniejszego problemu. Niestety na czas popołudniowego treningu pompę odłączyłam. Musiałam wytłumaczyć lekarzowi co i jak, ale też przekonać go, że wiem jak postępować w obecnej sytuacji i On musi mi zaufać. Zrobiłam to ze spokojem i uśmiechem na twarzy, mimo bolącego złamania. Spędziłam na SORze ponad 5 godzin, a więc tak długi brak insuliny doprowadziłby mnie do sporej hiperglikemii, czy też kwasicy. Zespół początkowo ostrożnie, ale po drugim pomiarze glukozy w pełni, zaakceptował wszystkie moje działania związane z cukrzycą. Lekarze ci, dzięki mojemu przypadkowi mogli się też wiele dowiedzieć, bo chętnie im opowiedziałam czym jest moja cukrzyca... Sytuacja ta, nie jest jedyną z moich doświadczeń z opieką medyczną, gdy działkę cukrzycy zawierzono mojej decyzji.

Możemy się denerwować, że jest tak, a powinno być inaczej. Niestety, niewiele to nam da, nie poprawi świadomości społecznej na temat cukrzycy. Natomiast chcę Was zachęcić do wykorzystywania pewnych sytuacji, aby właśnie uświadamiać, czym tak naprawdę jest cukrzyca. Cukrzyca nie musi wcale oznaczać kogoś, kto jest otyły, bez nogi, ślepy i nie wiadomo co jeszcze tam. Cukrzyk może też być okazem zdrowia, pozytywnie zaskakiwać i budzić niedowierzanie w oczach innych. Pokazujmy, że z cukrzycą można żyć i być w pełni aktywnym. Jakie Wy macie doświadczenia z świadomością wśród najbliższego środowiska oraz lekarzy? Pamiętajcie też o jednym - nie ważne co myślą i sądzą inni! Prawdziwa Prawda jest w Was!!!

Pozdrawiam, Ania ;)

Komentarze

Popularne posty