Dlaczego uprawiamy sport.

Witajcie,
Ostatnio refleksji poddaję wiele kwestii ze swojego życia. Myślę, że czasami warto jest to robić, aby chociaż móc rozumieć i wiedzieć lepiej, np. dlaczego coś jest obecne i dlaczego to coś jest w stanie zwyciężać zawsze z tym co złe... W moim przypadku tak jest ze sportem. Właśnie on jest tą wartością, który przypomina mi o mojej misji tu i teraz. Sport bez którego życie wypada słabo… Właśnie pokazały mi to moje wakacje. Sytuacja kryzysowa i brak możliwości dostarczenia sobie tej porcji endorfin jaka płynie z treningu, były czasem ciężkim do zniesienia. Owszem pobiegałam, ale to nie było to czego potrzebowałam. Dzisiaj zatem o tym dlaczego uprawiamy sport?


„Uprawiamy sport” i nie chodzi w tym momencie tylko o mój związek - ja + sport + cukrzyca. Dosłownie w tej kolejności. Człowiek wybiera, bądź odpuszcza trening, sport słowo kluczowe i zawsze ma pierwszeństwo przed cukrzycą. Dlaczego? Jeżeli wybieram dobrze, a sport jest dla mnie tym dobrym wyborem, cukrzycy tak jakby w ogóle nie było, bo wszystko co z nią związane jest dla mnie tak automatycznym zachowaniem, że czasami jak robot odpowiednio zaprogramowany, po prostu działa i sprawdza się dobrze. Jakoś tak filozoficznie się zrobiło, a przecież większość spraw w życiu jest dużo bardziej prosta, niż czasami się wydaje. W końcu to człowiek często to życie komplikuje sobie najbardziej. Tak, że czas na odpowiedzi...

Dlaczego tyle ludzi uprawia sport? Czy rzeczywiście chodzi o modę, pochwalenie się przed znajomymi na portalu społecznościowym, że jest się super bohaterem? A może sport to podejmowana próba udowodnienia czegoś innym, albo też chcemy udowodnić coś samym sobie... Tak naprawdę, ilu amatorów biegania, kolarstwa, czy innych dyscyplin sportowych, tyle powodów, dla których ktoś zamiast rano spać dłużej, czy wieczorem po pracy zasiąść, wybierać bierny wypoczynek przed tv, komputerem, albo jakąś inną formą rozrywki, podejmuje właśnie trening. 

Często śmieszą mnie zdania, które są według mnie nie do końca prawdziwe. Jakby nie było, kiedy popatrzy się na biegaczy, rowerzystów tych bardziej i mniej zaawansowanych, w środowisku tym panuje trochę taki wybieg mody. Lubimy biegać w kolorowych ubraniach, dobrych marek, fajnych butach, czyż nie? Czy jest w tym coś złego? W końcu kto nie lubi ładnie wyglądać i się podobać? A jeżeli dochodzi do tego jeszcze fajna sylwetka sportowa, po prostu grzechem byłoby tego wszystkiego nie połączyć i nie podkreślić. Przecież bieganie to również odzież, dobre buty, a jeśli już się inwestuje, to dlaczego nie w to co najlepsze i możliwe dla naszego portfela? Nikt, kto nie czuje prawdziwego ducha sportowego w dyscyplinie, którą wybiera, raczej nie zagrzeje długo czasu na trasie i to widać. Ja osobiście rozumiem taki rodzaj motywacji do uprawiania sportu.

Kolejny start w zawodach, najlepiej jeszcze, kiedy już sama nazwa budzi respekt i mówi o renomie imprezy. Później afera na portalu społecznościowym. Cieszy Cię jak rośnie ilość polubień pod Twoim zdjęciem z kolejnym medalem, a komentarze w stylu - „Miażdżysz, Wymiatasz” itd., od razu wprawiają w lepszy nastrój… Kto nie lubi komplementów, a powodów do wstydu nie ma. Każdy to lubi, tylko nie każdy chce i umie się do tego przyznać. W końcu Ci, którzy nie lubią, nie zamieszczają zdjęć, proste i logiczne. Wszystko w porządku, w końcu to taka wisienka na torcie, w ogóle wszelkie straty w imprezach, to rodzaj nagrody na jaką się pracuje. Gorzej, jeżeli bez tych polubień, czy komentarzy, nie odczuwa się satysfakcji... Pytanie, czy to właśnie nie samo uprawianie sportu jest tą nagrodą? 

Uprawiam sport, bo chcę udowodnić coś innym, albo samej sobie. Argument, który przemawia do mnie najbardziej i jest mojej osobie najbliższy. Wcale nie pokonuje kilkudziesięciu kilometrów na rowerze, czy kilkunastu kilometrów biegnąc, bo to dobrze robi mojej cukrzycy. Owszem fajnie, że tak jest, ale to taki dodatkowy atut jaki daje sport. Dla mnie sport to przede wszystkim rodzaj psychoterapii i sposób na rozładowanie emocji. Ponieważ należę do osób, które są z jednej strony otwarte, ale w problemach zamykają się w sobie i w tym swoim kokonie same muszę przerobić mola. Sport pomaga mi uporać się z kryzysową sytuacją i na nowo odbudować poczucie własnej wartości. 

Dzisiaj jestem na etapie, że innym udowadniać nic nie muszę, bo nie chodzi o to co myślą inni... Ważne jest dla mnie zawsze to, co ja wiem o sobie. Żyję sama ze sobą i to ja wiem o sobie najwięcej, mimo, że tak naprawdę każdy dzień, każda sytuacja mogą tak naprawdę odkryć w nas coś dotąd jeszcze nieznanego, spowodować, że to co wczoraj było pewne dzisiaj jest już zmodyfikowane o rzeczywistość, która zaistniała... Sport i wszystkie wyzwania jakie sobie w związku z nim stawiam, to takie cele, które pomagają mi utrzymać się na morzu, w którym panuję sztorm. Myślę sobie, że każdy powód, dla którego uprawiamy sport jest dobry i nie ważne jakie nosi imię, ważne, że daje nam satysfakcję i powoduje, że to życie mimo wszystko ma swoją wartość i jakość…

Pozdrawiam, Ania :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty