Sardynia and Korsyka wakacyjnie.

Witajcie,
W dzisiejszym artykule chcę się z Wami podzielić moimi tegorocznymi wakacjami. Jak to w zwyczaju czynię po powrocie z każdego urlopu. W tym roku padło na północną część Sardynii. Udało mi się również odwiedzić sąsiednią wyspę należącą do Francji – Korsykę. Włochy zimą już doświadczałam, aczkolwiek był to Tyrol, który jest bardziej niemiecki niż włoski, ale zawsze, więc stwierdziłam, że latem będą one jeszcze bardziej ujmujące. Spędziłam tam całe dwa tygodnie i muszę przyznać, że był to dla mnie bardzo trudny czas, ale, że nie brakowało też tego co dobre, więc na tym skupię się właśnie dzisiaj…



Trafne przysłowie mówi, że trzeba mieć szczęście, aby znaleźć się we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Chociaż chodzi tutaj o rodzaj szczęścia, które skutkuje czymś niezwykłym, co powoduje, że człowiek odczuwa, że spotkało go coś wyjątkowego właśnie dlatego, że znalazł się tu i teraz... Co jeżeli... Wystarczy czasami jedna zmienna, niekiedy więcej i potrafi zaburzyć postrzeganie tego co było... W moim przypadku zwyczajnym marzeniem. Marzeniem, które wyobraźnia rysuje przez długi czas, lata. Zamykając oczy potrafi wykreować jego spełnienie, odczuć wszystkie towarzyszące temu emocje itd. Począwszy od pięknych widoków, jakie radują wzrok, skończywszy na odczuciach wynikających z odgłosów płynących od morza. Na słońcu i bryzie, muskających skórę, skończywszy. Tymczasem całą tę bajkę doświadczałam, jakby będąc zamknięta w szklanej kuli, z której w żaden sposób nie umiałam się wydostać. Tak, ja też mam słabsze dni, momenty, gdy reszta się nie liczy. Musze się wtedy odizolować od wszystkiego i wszystkich, aby na swój sposób, słuchając hip hopu, przetrawić targające mną demony…


Miało być jednak o wakacjach i tym co dobre w Sardynii i na Korsyce. Na miejscu byłam w niedzielę, późnym wieczorem. Podczas transferu z lotniska nie udało się zbyt wiele zobaczyć, dochodziło zmęczenie i człowiek raczej przymykał oczy, niż je otwierał. Szkoda, bo to zawsze daje jakiś obraz pobliskich miejscowości na dobry początek wakacji. Poranek, pobudka i naprawdę miły jest pierwszy odgłos jaki się słyszy od razu po przebudzeniu, to właśnie szum morza. Pierwszy obraz po wstaniu z łóżka - piękny widok na wprost na morze, po prawej i lewej stronie wzgórza. Czy można lepiej zacząć dzień? Raczej nie, choć po którymś dniu zatęskniłam za odgłosem budzika i myślą, że muszę wstać na trening. Przepięknych widoków na Sardynii nie brakowało. Duża ilość wzniesień, a więc idealnie na trening interwałowy. Miałam ambicję, aby zrobić sobie tam dystans półmaratonu, a nie byłam w stanie przebiec więcej niż 10 km. Podwyższenia to jedno utrudnienie, ale temperatura, która jeszcze o 18-tej wahała się w okolicach 36-38 st. Była dla mnie barierą nie do przeskoczenia. Także odpuściłam. Poza tym wychodzę z założenia, że w czasie wakacji nie zmuszam się do niczego, również nie robię nic na siłę.


Kuchnia włoska jest znana i lubiana prawie na całym europejskim kontynencie. Większość zawsze chętnie sięgnie po kawałek pizzy, czy porcję dobrego makaronu. Potrawy z ryb i owoców morza są moimi ulubionymi. Świeże, smaczne, zawsze trudno jest mi się im oprzeć. Ku mojemu zdziwieniu warzyw występuje mało i muszę przyznać, bardzo mi ich brakowało. Owoce soczyste, świeże i tym samym orzeźwiające, przeważał melon i arbuz. Nie tylko w restauracji hotelowej, gdzie najczęściej się stołowałam, ale również w lokalnych restauracjach, w karcie były najczęściej spotykane. Oczywiście nie mogę zapomnieć o kolejnym moim ulubionym elemencie kuchni włoskiej, a mianowicie serach. Pecorino otrzymywane z owczego mleka, czy Ricotta, palce lizać. Jeżeli chodzi o kuchnię włoską, to na pewno sery i owoce morza będę wspominać najlepiej i najsmaczniej. Aczkolwiek wiele z tych produktów można już kupić w Polsce bez większego problemu. Przejdę do trunków, bo jak to w wakacje nie żałuję sobie i tej formy degustacji. Sardynia ma bardzo dobre wina, zarówno pod względem jakości, smaku i aromatu. Jeśli chodzi o wina białe, to będzie to wino wytrawne Vermentino di Sardegna. Można w nim odnaleźć wszystkie możliwe aromaty owocowe. Wino to należy degustować, aby móc odnaleźć w nim te wszystkie nuty aromatyczne. Z pierwszym łykiem wydaje się ciut gorzkawe, ale później doświadcza się różnorakich bukietów owoców, polecam. Natomiast wino czerwone to bez wątpienia Cannonau, które jest najstarszym winem Sardynii. Wina dobrej jakości opatrzone są znakiem jakości DOC, na co zawsze warto zwrócić uwagę. Włosi to również pyszna włoska kawa i przepyszne espresso. Można powiedzieć, że Włosi zaczynają dzień od kawy. W lokalnych kawiarenkach rzeczywiście było to widać. Sierpień to miesiąc urlopowy Włochów, także od rana małe espresso wystarczy, aby zacząć dobrze dzień, a wieczorem - solidna wieczerza.  


Najwięcej na Sardynii można spotkać turystów z samych Włoch, Francji, Niemiec, Portugalii, zdarzają się z Hiszpanii i sporo Rosjan. Język, przeważa włoski, ale bez problemu można porozumieć się po angielsku. Społeczność przyjazna, zawsze uśmiechnięta, pomocna, gościnna. Plaże małe, połączenie piasku z drobnymi kamyczkami. Temperatura w sierpniu wysoka, aczkolwiek podczas pobytu zdarzyły się 2-3 dni, gdzie spadła do 25 st. I w dodatku pojawił się silny wiatr, co powodowało odczucie chłodu, zwłaszcza wieczorem. Poza tym gorąco, noce bardzo ciepłe. 

Korsyka.
Wyspa francuska, gdzie z Sardynii można dostać się promem do Bonifacio, czas dotarcia około 60 minut. Po zejściu z promu, od razu ucho jest częstowane pięknym językiem francuskim, w którym kocham się od zawsze. Jest to niewielka wysepka, a Korsykanie wciąż mają pretensje do Francji, bo chcieliby by być niezależni, a niestety tak nie jest. Port przepełniony jest fantastycznymi jachtami. Wierzcie mi, w życiu nie widziałam tylu tak pięknych jachtów. Coś niesamowitego. Jeden piękniejszy od kolejnego i odwrotnie. Jest przysłowie, które w tym momencie nie pasuje „Ładna miska jeść nie daje” :) Korsyka podzielona jest na starą część i nową część. W starej nie buduje się już nic, co najwyżej niektóre budynki ulegają renowacji. W nowej powstają osiedla, gdzie buduje się apartamenty z basenami. W części starej, punktem szczególnym jest Plac Bonifacio, z którego tli się widok na białe klify, które otaczają miasto Bonifacio. Z lewej strony, na wybrzeżu schodzi w kierunku plaży Rena Bianca, który kończy się w niewielkiej odległości od klifów „Isola Monica”. Na plac można wejść samemu, bądź wjechać kolejką za 5 EU, albo wejść samemu, a zjechać za free, bo z powrotem nie inkasuje się już biletów. Plac Bonifacio to również labirynt z niezliczoną ilością restauracji, pubów, kawiarni. Klimat wąskich, chłodnych uliczek czyni atmosferę miejsca wyjątkową. Warto przysiąść na chwilę i napić się kasztanowego piwa Pietra, albo zjeść porcje kasztanów, polecam. Kuchnia francuska również smaczna, szczególnie sosy. Francuzi mają umiejętność łączenia ich w taki sposób, aby powalało smakiem. Mnie na Korsyce udało się co nieco spróbować. Widoki miażdżące i zapierające dech w piersi.


Czas wakacji, na który się czekało, później już same wakacje, a teraz trzeba iść dalej. Trochę żałuję, że wyspę marzenie podziwiałam w tak słabej formie, ale cóż, w życiu szczęście często przeplata się z jego brakiem i na pewne rzeczy większego wpływu nie mamy. Cóż, jeszcze na koniec o Sardynii, może to, że jest bardzo droga. Wybierając się na nią, trzeba liczyć się z tym, że wyda się sporo, jeśli chce się być i skorzystać... Z drugiej strony wychodzę z założenia, że jeśli na wakacjach chce się nadmiernie oszczędzać, to chyba lepiej już zostać w domu. Na pewno Sardynia, czy Korsyka są wyspami wartymi zobaczenia i doświadczenia. Zatem, jeśli myślicie o tych punktach na mapie Europy, to śmiało. Życie jest na marzenia i realizację tych marzeń, oby we właściwym czasie i momencie :)

Pozdrawiam, Ania :)


Komentarze

Popularne posty