Z cukrzycą na zawody, czyli o odżywianiu.

Witajcie,
Mimo, że jak już wielokrotnie pisałam, odżywianie nie jest moją najmocniejsza stroną - zwłaszcza w tym ostatnim czasie, nie wiem wróciła do mnie jakaś moda na „light”, czy jak? Wiem, nie odpowiecie mi, bo na to odpowiedzi ja sama nie znam… Jakiś czas temu jeden z moich czytelników, naszych kolegów cukrzyków, miłośnik MTB zadał mi pytanie. Co zrobić, aby podczas ostrej orki na zawodach MTB nie zabrakło siły na 30-40 km. Obiecałam napisać oddzielny artykuł poświęcony właśnie tej kwestii. Zaznaczam jednak, że moje podejście nie musi się wcale sprawdzić u Was. W końcu temat jest bardziej złożony, niż się nam wydaje. Przed nami cukrzykami startującymi w różnych zawodach, oprócz wyzwań podstawowych stoi jeszcze jedno i to bardzo istotne, a mianowicie utrzymanie cukrów na dobrym poziomie. Myślę, że…


Właśnie, tak naprawdę trudno stworzyć idealną receptę, przepis na gwarancję sukcesu, niestety. Podczas treningów w 90% udaje mi się utrzymać cukier w pożądanych granicach. Podczas zawodów jest już gorzej. Po pierwsze cukier schodzi na dalszy plan. Oczywiście, cały czas staram się kontrolować sytuację, ale… Ostatnie doświadczenie związane ze startem w Bike Challenge, doskonale pokazało, że są czasami czynniki niezależne od nas i na nie również trzeba się przygotować. Ja nie byłam na nie przygotowana, ale wykorzystując wcześniejsze doświadczenie na bazie wiedzy, jaką posiadałam i którą wytrenowałam, podjęłam działania związane z odżywianiem i dostosowaniem dawek insuliny w kontekście wysiłku jaki mnie czekał, najlepiej jak potrafiłam. 

Każde zawdy, nawet jeżeli po raz kolejny startujemy na danym dystansie, są jednak inne, czynniki im towarzyszące również. Podobnie jest z naszą cukrzycą. Jednego dnia współpracuje z nami niemalże idealnie, a kolejnego wydaje się, jakby w ogóle nie reagowała na to jaką opieką ją otaczamy. Właśnie te gorsze dni są dla nas sprawdzianem i wyzwaniem, któremu musimy podołać. Myślenie pomaga, może dla większości jest to oczywiste i banalne, ale niektórzy mają z tym problem, albo po prostu nie chcą myśleć, jakby to myślenie  bolało. Owszem bolą, ale późniejsze konsekwencje.

Dobrze..., czas przejść do konkretów, bo pytanie było konkretne. Co zrobić...? Na pewno trzeba zadbać o to, aby nie zabrakło glikogenu. Każdy zawodnik, z cukrzycą czy bez, musi dbać o właściwe odżywianie. Zwłaszcza kładąc na nie nacisk w tygodniu startowym. Oszczędzać siły, więc stosować na pewno mniej obciążające jednostki treningowe i spożywać dużo węglowodanów. Ja robię tak, że na 3, czasami już 4, w zależności od wyzwania ładuję w siebie węgle, śniadanie, obiad, kolacja, we wszystkim są węglowodany. Białko, tłuszcze również, ale tych wychodzi proporcjonalnie mniej. Jest to też ten czas, gdy często przypłacam to mniej wyrównaną cukrzycą. Niestety coś kosztem czegoś. Myślę sobie tak, czym jest tydzień, kilka takich tygodni w roku, do całej wieczności? Tak naprawdę niczym. Wcale nie mam tutaj na myśli totalnego rozchwiania cukrzycy, oj nie. W końcu, aby tego dnia być w formie, stan cukrzycy ma ogromne znaczenie. Oscyluje na nieco wyższych może wartościach niż zwykle i tyle.

Jeżeli zadbacie o dobre paliwo przed zawodami, to wierzcie mi, będziecie jak torpeda. No, ale jeszcze ten cukier w końcu. Można być bardzo dobrze przygotowanym pod kątem odpowiedniego odżywiania, nawadniania, a hipoglikemia i tak może odciąć ten prąd… Może, niestety z tym trzeba się liczyć zawsze. Mnie właśnie odcięło na 40 km i spowodowało straty jakieś 2-3 minuty, Patrząc dzisiaj na swój wynik - 120 km w 4:11:36, to wierzcie mi, że trochę mi żal tego straconego czasu. Ale... Sama jestem sobie winna, trzeba było spożyć żel na 20 km, a nie chcieć sobie coś tam znowu udowadniać. Zatem cierp ciało i świadomość coś chciało.

W dniu startu proponuję solidne śniadanie na 2 godziny przed godziną zero. Solidne, znaczy przetestowane już, nie próbujemy doświadczać nowinek, które na dzień przed zawodami podsunął kolega. U niego może się sprawdzić, u nas nie koniecznie. Ryzykujemy rewolucją żołądkową, a na nią nie chcemy tracić czasu i energii, na pewno. Śniadanie ma dostarczyć nam przede wszystkim węglowodanów i być łatwostrawne dla naszego żołądka. Bezpośrednio przed startem - u mnie sprawdza się banan i baton energetyczny lub żel, firmy… dobrej ;) Doświadczenie mówi, że podczas Półmaratonu, żel około 20g węglowodanów po przebyciu 6-7 km, kolejne na 12, 16. Podczas biegu na takich dystansach, staram się zamiennie korzystać z punktów odżywczych (banany, czekolada, cukier w kostkach, izotoniki). Podczas zawodów rowerowych, co 20 km spożycie żelu i myślę, że można być spokojnym o cukry i energię. Oczywiście trzeba też pomyśleć o pewnych modyfikacjach insuliny. Jeżeli chcemy zostawić dawkę podstawową bez żadnej korekty, logiczne, że tych węglowodanów na trasie będzie potrzeba zdecydowanie więcej. Ja wybieram opcję z obniżeniem dawki oraz odżywianiem. Warto przede wszystkim podczas codziennych treningów, przetestować różne warianty. W końcu nikt nie porywa się z motyką na słońce, zanim nie zobaczy wcześniej tego słońca. W razie bardziej szczegółowych pytań, jestem jak zawsze do Waszej dyspozycji ;) Życzę Wam powodzenia. Niech cukrzyca nie będzie nigdy przeszkodą w realizowaniu naszych celów i marzeń.

Pozdrawiam, Ania :)

Komentarze

Popularne posty