Cukrzycowe zaburzenia odżywiania. c.d.

Witajcie,
Ponieważ ubiegłotygodniowy temat dotyczący cukrzycowych zaburzeń odżywiania wywołał tak duży odzew, postanowiłam aby ten temat kontynuować. Myślę, że  jest to bardzo ważny temat oraz spory problem, który jak widać dotyka sporą ilość cukrzyków. Niestety u sporej części z nas konsekwencją cukrzycowych zaburzeń odżywiania są powikłania cukrzycowe. Pojawia się zatem kolejny problem zdrowotny, który staje się dodatkowym balastem, z jakim bardzo często osoba dotknięta nie potrafi sobie poradzić, co najczęściej nasila problem zaburzeń… Błędne koło, z którego z czasem coraz ciężej się wydostać. Może się niekiedy wydawać, że dopóki nic złego nie dzieje się z naszymi nerkami, oczami, nogami, sercem itd., to „wygrywamy”. Łudząc się tylko, że kiedy nastąpi ten moment, gdy waga osiągnie tą wymarzoną cyfrę, wówczas się wycofamy… Zaburzenia odżywiania są uzależnieniem tak samo jak alkohol, nikotyna itd. Dzisiaj w artykule idę o krok dalej…


Moją historię, a przynajmniej jej część poznaliście w poprzednim niedzielnym artykule. Zwracacie uwagę, że temat opisany był zbyt ogólnie… Myślę, że po pierwsze nie da się przedstawić w najmniejszych szczegółach tak poważnego problemu, jakim są cukrzycowe zaburzenia odżywiania, aby zarówno przestrzec, zwrócić uwagę na problem, wyczulić i równocześnie pamiętać o tym, aby nie byłby  to idealny przepis  na to, jak zacząć być diaborektykiem, czy diabobulimikiem dla tych, którzy tego typu „wsparcia” szukają... W końcu doskonale pamiętam jak to było ze mną. Na cudowny pomysł związany z wykorzystywaniem insuliny jako narzędzia do redukcji masy ciała wpadłam sama. Natomiast moment, kiedy to odebrano mi insuliny i ja zrozumiałam, że jest mi potrzebna i nie chcę jej już wykorzystywać przeciwko sobie, nie oznaczał, że przestałam mieć zaburzenia odżywiania. Przestałam być diabo…, ale stałam się anorektyczką i bulimiczką. Łudząc się, że dobre cukry, bo w końcu insulinę zaczęłam podawać już zgodnie z lekarskimi zaleceniami, wystarczą aby uchroniło mnie to przed pogłębiającą się retinopatią. Jedno zastąpiłam innym, a problem był nadal… Chciałam mieć ciastko i jeść ciastko, szukając informacji w czasopismach, w internecie, jak być perfekcyjną anorektyczką, czy bulimiczką, co tylko pogłębiało problem…

Niestety samo wyrównanie cukrzycy nie wystarczyło. Moje niedożywienie spowodowane niejedzeniem oraz prowokowanie wymiotów po każdym posiłku, powodowało, że naczynia krwionośne w oczach były coraz słabsze, oczy nie dostawały wystarczającej dawki tlenu i w konsekwencji miałam coraz więcej krwotoków, które coraz gorzej się wchłaniały itd. itd. Musiałam sobie poradzić już nie tylko z samą cukrzycą, ale z jej powikłaniami oraz zaburzeniami odżywiania. Zaburzeniami, z których jest bardzo ciężko wyjść. Wierzcie mi, że nawet to, że mogłam stracić wzrok, nie był w stanie powstrzymać mnie, aby podążać do „idealnej siebie”. Granica wciąż się przesuwała, bo nawet w momencie skrajnego wychudzenia, ja czułam i widziałam siebie grubą. Moc, satysfakcja płynąca z osiąganego celu, jakim był kolejny stracony kilogram, mieszała się z coraz gorszym samopoczuciem fizycznym i psychicznym oraz coraz większą pustką i bezradnością…

Zaburzenia odżywiania zabrały mi bardzo dużo, a czas, który na nie poświęciłam jest już nie do nadrobienia. Piszecie, że mimo cukrzycowych zaburzeń odżywiania udało się Wam wiele osiągnąć, super. Myślę też, że o wiele mniej niż na to, na co Was rzeczywiście było stać, mnie na pewno. Zdrowie jakie zmarnowałam, relacje z ludźmi, pieniądze, po prostu nie były warte ani jednego grama, o jaki tak „walecznie zabiegałam”.  Niestety z czasem uzależnienie jest tak silne, że człowiek traci umiejętność racjonalnego myślenia, postrzegania innych i siebie. Nie docierają żadne argumenty, nie liczą się żadne wartości, cele, bo ich nie tylko nie ma, ale chory działa jak zaprogramowany automat, którego jedynym celem jest redukcja masy ciała podparta autodestrukcją… Następuje coraz większa izolacja i wciąż narastające poczucie wstydu i winy. Otoczenie zaczyna dostrzegać problem. Po czym słyszysz często – „ weź się w garść…”, ale tej garści nie ma. Wszystko wydaje się być poza zasięgiem i bez sensu… Jest już ciut za późno, aby te słowa pomogły. Skrajne wychudzenie oznacza, że osoba uzależniona żyje w przekonaniu, że kontroluje sytuację, ale tak naprawdę jest już dawno poza nią…

Naprawdę trzeba mieć dużo siły, determinacji i uporu oraz konsekwencji, aby wyjść z zaburzeń odżywiania. Wiem, że jeżeli jesteś w grupie osób, których ten problem dotyczy, to czujesz przerażenie. Jeżeli jesteś rodzicem, partnerem,  to również jesteś uzależniony, tak to działa. Dlatego tak ważna jest świadomość, że to nie dziecko, parter ma problem i powinien zwrócić się o pomoc do specjalisty, ale to problem całej rodziny. Zwracam na to uwagę dlatego, że u mnie było niestety odwrotnie:  

„Przecież to Ty!!! Owszem ja sobie nie radzę, ale to oznacza, że są sprawy i rzeczy, które mnie przerastają i właśnie wtedy mówicie, że to ja, każecie mi samej uporać się z wszystkim.”.

Tak nie może być!

W przypadku cukrzycowych zaburzeń odżywiania, czy nawet zaburzeń odżywiania nie obciążonych cukrzycą to właśnie wsparcie, zrozumienie i akceptacja są podstawą. Dziecko, które czuje się kochane i akceptowane, nie poczuje, że jest inne, że jest gorsze i nie będzie sięgało po autodestrukcję, aby sprostać oczekiwaniom innych, czy poradzić sobie ze sprawami, które je przerastają… Pisanie o szczegółach i owszem, ale kładąc nacisk na konsekwencje i trudy życia z zaburzeniami. Nie chcę dawać przepisu na to, aby stać się… Stać się jest bardzo łatwo, ale wyjść z tego bardzo ciężko. Co gorsza, uzależnionym się jest do końca życia. Zawsze, nawet jeżeli udaje się nam przejść przez piekło zaburzeń odżywiania zwycięsko, to i tak do końca życia trzeba mieć na uwadze fakt uzależnienia. Życie składa się z różnych rzeczy, najwięcej niestety w nim trudności. Zwyciężając z zaburzeniami odżywiania i owszem, stajemy się silniejsi, ale nie mamy pewności, że kolejne życiowe niepowodzenie nie spowoduje, że sięgniemy po nie ponownie… W kolejnym artykule napiszę o tym, co tak naprawdę pomogło mi walczyć  z zaburzeniami odżywiania. Dzisiaj życzę Wam dużo siły, dla tych, którzy walczą podwójnej, bo na pewno się przyda. Trzymajcie się!!

Komentarze

  1. Na cukrzycę zachrowałam 6 lat temu. Często robiło mi się słabo, chciało mi się dużo pić, wystąpił częstomocz. Wielu lekarzy pytałam co zrobić, ale oni jedynie zalecali mi stosowanie insuliny. Okazało się, ze insulina powoduje u mnie zaczerwienie skóry w niektórych obszarach ciała, co bywało naprawdę swędzące i przeszkadzające. Szperałam w internecie i natrafiłam na artykuł o leczniczych konopiach, które pomagają zarówno w cukrzycy - regulują czynnosci trzustki, jak i w wysypkach, zaczerwienieniach, obrzękach. Od razu poszukalam sklepu internetowego z produktami z konopi i wpadłam na konopiafarmacja pl - zamówiłam ekstrakt konopny CBD + CBDa 6%, który odczuwalnie pomógł mi już po 3 tygodniach. Możecie wierzyć lub nie, ale cała wysypka zniknęła, a insuliny nie muszę już brać aż tyle. Polecam doczytać o ekstrakcie na tej stronie konopiafarmacja.pl - bardzo ciekawy temat, a dla mnie nielada odkrycie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty