Cheat day z cukrzycą.

Witajcie,
W swoich artykułach wciąż piszę co dobre, a co złe, co się powinno, a co też nie. Mam nadzieję, że nie wierzycie w to, że jestem taka święta i zawsze i wszędzie potrafię wykorzystać swoją wiedzę w praktyce na co dzień. Nie zawsze jest to proste i możliwe. Poza tym często też trudne, wiem jedno, a robię drugie, czyli samo życie. Dzisiaj chcę podzielić się pięcioma rzeczami, z którymi w codziennym pędzie życia z cukrzycą często sobie nie radzę oraz często doprowadzają mnie do sytuacji zwanej – wkur… Kończyć nie muszę, wiemy o co chodzi a, że unikam na blogu przekleństw, tak więc cicho, ja nic nie powiedziałam :) Co to za żywieniowe grzeszki cukrzyka oraz sprawy niełatwe do ogarnięcia?


Życie byłoby przecież zbyt piękne, aby zawsze i wszędzie nasza wiedza szła w parze z praktyką. Przecież większość z nas doskonale wie, że jedzenie fast foodowe nie jest zdrowe. Skąd zatem te kolejki w McDonaldzie, czy innej tego typu miejscówie? Nie chcę powiedzieć, że wszyscy Klienci są cukrzykami, albo odżywiają się źle i niezdrowo, bo wiem, że czasami ten McDonald dla niektórych jest np. dobrą przystanią wyłącznie na kawę, albo jednorazowym epizodem w miesiącu zwanym Żywieniowym Dniem Dziecka, w określeniu zarówno delikatnym jak i trochę pieszczotliwym…
Nikt z Nas  nie jest idealny, nawet jeżeli stara się dążyć do pewnych prawidłowych zachowań, zasad i wychodzi mu to całkiem dobrze, to i tak od czasu do czasu pozwala sobie na pewne wyjątki, czy też zapomnienie również w dogadzaniu własnemu podniebieniu.

Teraz przedstawię Wam moje top 5 żywieniowe, które nie do końca dobrze robi cukrzycy i mojemu zdrowiu. Oto one:

1. Spożywanie posiłku mimo hiperglikemii – zasadę znamy wszyscy, że… No właśnie, najpierw pomiar, później insulina i dopiero posiłek. Dobrze, ale cukier np. 254, więc trzeba zbić i najlepiej odczekać, ale pizza zimna już nie smakuje tak dobrze. Można się uprzeć i powiedzieć, że zanim pizza znajdzie się na stole, można zareagować dużo wcześniej, podając sobie insulinę. Można oczywiście i super jak dawka skutkuje, a jednak bywają momenty, że ten cukier coś ciężko spada. Kelner stawia przed nami pizzę, a tutaj cukier wciąż niezbyt… Z pizzą jeszcze jakoś ujdzie, bo zanim zacznie się wchłaniać upłynie trochę czasu, ale jeżeli chodzi o danie o wysokim IG.

2. Brak łaknienia, pragnienia – sytuacja niedocukrzenia w momencie, kiedy nie czuję potrzeby wypicia bądź spożycia czegokolwiek, przyznam się szczerze, że irytuje mnie najbardziej. Trochę tak jakbym musiała ładować w siebie coś, czego na tu i teraz nie potrzebuję. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się, czy nie spróbować użyć w takich patowych momentach glukagonu, zamiast 200 ml soku, na który nie mam absolutnie ochoty. Macie może jakieś doświadczenia, próbowaliście?

3. Częste uczucie głodu – teraz towarzyszy mi może mniej, bo jestem przyzwyczajona do funkcjonowania na niskich poziomach glikemii, ale wcześniej w chwili kiedy mój poziom glukozy spadał, ja momentalnie odczuwałam coś w rodzaju wilczego głodu. Dlatego też często wtedy dojadałam produkty, które niby niepozorne, ale swoje puste kalorie zawierały. Później zaczęłam zamiast po orzeszka, czy paluszka sięgać po marchewki, czy inną warzywną przekąskę. I to już było lepsze.

4. Imprezy i spotkania towarzyskie – nie da się pójść do znajomych, czy nawet samemu nie zorganizować spotkania, gdzie nie będzie jedzenia, które jest inne od tego co spożywa się zwyczajnie, na co dzień, z wszelką dbałością o cukier i zdrowie. Są w końcu, i dobrze, że są momenty, w których trzeba się zdystansować i spróbować czegoś innego. Spotkaniom takim, oprócz dobrego jedzenia bogatego w węglowodany, tłuszcze, towarzyszy również alkohol. Można oczywiście spędzić ten czas ze znajomymi i swoimi zdrowymi zasadami, ale pytanie, czy warto? Może jesteście i potraficie wtedy być ponad, ja niestety nie umiem sobie odmówić dobrych przekąsek, czy nie zdrowych potraw oraz pewnej ilości alkoholu. 

5. Ciągłe liczenie – można się oczywiście przyzwyczaić i z czasem działamy jak przysłowiowy automat, bez ważenia, podajemy insulinę na oko. Udaje się - super, nie daje hiper lub hipo i dodatkowa korekta. Czasami chciałoby się o tym zapomnieć, o mierzeniu, liczeniu, ale… Nie ma się innego wyjścia, albo wóz, albo przewóz. Żeby nie było, ze narzekam, bo przez ponad 15 lat życia z cukrzycą liczę, każdego dnia, każdy posiłek, muszę, nawet jeżeli tylko i wyłącznie na oko to jednak… Zwyczajnie moje codzienne posiłki są podobne, bywają jednak sytuacje, jak np. obiad w restauracji, gdy dostaję talerz z przepięknie wyglądającą potrawą, ślinka cieknie na sam widok, a ja zamiast przedłużyć sobie moment na podziwianie i cieszenie się z dania, zaczynam liczyć, a później uruchamiać procedurę w pompie, aby zdążyć zanim potrawa ostygnie.

Można pomyśleć, powiedzieć, cienie i blaski, są plusy dodatnie, są plusy ujemne. Trzeba się jakoś przyzwyczaić od pewnych rzeczy, z innymi może próbować walczyć. Wszystko jest dla ludzi, również z cukrzycą. Mimo, że od cukrzycy nie da się wziąć wolnego, to jednak taki nieuświadomiony Cheat day… Wszystkiego dobrego dla Was :)

Komentarze

Popularne posty