O nawykach cukrzyka.

Witajcie,
Myślę sobie, że nie ma w życiu człowieka, który byłby pozbawiony pewnych niekoniecznie korzystnych zachowań w swojej zwykłej codzienności. Mimo, że nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale wszyscy działamy według własnych, utartych schematów. W psychologii sposób naszego utartego działania nazywa się pętlą nawyków. Nie da się ich zmienić, póki ich nie dostrzeżemy i nie zrozumiemy. Następnie w ich miejsce trzeba wprowadzić nowe, które będą zdrowsze, bardziej korzystne dla naszego życia, wyborów, czy też finansów. W cukrzycy najtrudniej wypracować sobie nawyk sumiennej samokontroli. Wiem, bo miałam z tym największy problem, aż w końcu udało mi się ja w sobie wypracować i w chwili obecnej nie mam z tym żadnego problemu. Jak zatem się za to zabrać?

W moim dotychczasowym życiu zmierzyć musiałam się  już z wieloma negatywnymi nawykami i to nie koniec, bo wciąż ze sporą ich ilością się borykam. Zwalczanie jednych przychodziło mi łatwiej, innych trudniej. Do dnia dzisiejszego pamiętam moje wieczory i poranki. Każdy wieczór to była obietnica, że od kolejnego dnia będę sumiennie mierzyć i dbać o wyrównanie cukrzycy oraz nie będę się objadać. Każdy poranek wiązał się z lękiem, że tego nie osiągnę. Już na dzień dobry robiłam podstawowy błąd w odżywianiu, nie spożywałam śniadań, a co za tym idzie ze szkoły, zajęć wracałam tak głodna, że znowu się objadałam. O ile dbanie o samokontrolę w szkole i na zajęciach nie stanowiło problemu, o tyle po powrocie ze szkoły moje objadanie łączyło się w parę z brakiem kontroli glikemii. Błędne koło, które zataczałam dobrych 12 lat, doprowadziło mnie do ogromnego spustoszenia organizmu.

Wystarczyło przerwać ten schemat i pewnego poranka zjeść śniadanie i dalsza część dnia toczyła się inaczej. Dzisiaj, kiedy na to spoglądam, ten wyjątkowy poranek, który kiedyś spowodował chwilowy przełom nazywam słomianym zapałem. Słomiany zapał nie jest chyba nikomu obcy, w końcu niejeden doświadcza go kilkakrotnie w ciągu swojego życia. Słomiany zapał, tak naprawdę, może tyczyć się wszystkiego, naszej pracy, działań, wyzwań, sportu, pasji, odżywiania i samokontroli. Nie jest niczym złym, że próbujemy, że od teraz czujemy, że jesteśmy w stanie schudnąć, prowadzić aktywny tryb życia, regularnie się odżywiać, spać, oszczędzać, nie pić, nie palić itd. itd. Dlaczego to się jednak nie udaje? Złe nawyki związane z odżywianiem, alkoholem, papierosami i to, że po coś sięgamy, ma swoje źródło i przyczynę. Ile razy zdarza się, że sięgamy po batona, kiedy to czujemy się zestresowani? 

Cała filozofia polega na tym, aby zdefiniować wyzwalacz niepożądanego zachowania i poszukać dobry, który równie szybko będzie skuteczny. Np. zamiast sięgnąć po batona, zjedz marchewkę, jogurt naturalny. Dla każdego będzie to coś innego. Może nie uda się od razu, ale złe nawyki również wymagają od nas czasu, aby się utrwaliły w naszym życiu. 

Regularne pomiary cukru nie były kiedyś moją dobrą stroną. Będąc na sztywnych dawkach insuliny, gdy nie ma mowy o jakiejkolwiek elastyczności, jeżeli chodzi o czas spożywanych posiłków i pomiar glukozy, notorycznie nie pamiętałam o tym, aby oznaczyć poziom glukozy we krwi, a co dopiero go odnotować w dzienniczku samokontroli, jaki każdy pacjent z cukrzycą powinien prowadzić. Dzisiaj, mimo że dzienniczek samokontroli przeszedł już dawno do lamusa, to z pomiarami cukru problem ma bardzo dużo osób z cukrzycą. Tłumaczymy sobie, że zapominamy, że nie mamy czasu, że tamto i jeszcze tamto. Tymczasem…, dlaczego mierzymy glukozę? Czy mierzymy ją po to, aby mieć wyrównaną cukrzycę i dobry wynik HbA1c, który jest średnią z 3 miesięcy? Rzadko kiedy w ciągu dnia myślimy o HbA1c, która będzie kontrolowana przy najbliższej wizycie w Poradni diabetologicznej. Czy nie tak?

Nasze cukry wymagają kontroli, aby móc ze swoją cukrzycą dobrze spać, po przebudzeniu zjeść pożywne śniadanie, pójść do pracy, na trening, spotkać się z znajomymi, stawać czoła wyzwaniom, obowiązkom, realizować plany, marzenia, dobrze się czuć. A przy wizycie w Poradni potwierdzać to, że dobra samokontrola daje siłę i chęć osiągania sukcesów. 

Nie wystarczy, że powiemy sobie, chcę mieć dobrze wyrównaną cukrzycę, czy od jutra będę ją miał. Musimy do swojej cukrzycy podejść też zadaniowo. Zapominamy o zmierzeniu glukozy, każdy ma telefon komórkowy, a w nim budzik. Jaki problem, aby nastawić sobie w nim alarm? Żaden, a dzięki temu zaczniemy mierzyć ten cukier i tym samym utrwalać w sobie pozytywny nawyk, aż w końcu nie będziemy musieli już nastawiać takiego budzika, bo będziemy robić to automatycznie.

U mnie przy pracy nad dobrymi wartościami glikemii pomógł system nagradzania. Zaczęłam od tygodnia, gdy po każdym, w niedzielę pozwalałam sobie na odrobinę przyjemności. Później zafunduj sobie wybrany rodzaj przyjemności w postaci wybranej nagrody, kiedy to Twoja HbA1c będzie wynikiem zadowalającym. Dużo łatwiej jest zmieniać złe nawyki oraz dążyć do czegoś, gdy wiesz, że Twoje trudy i starania zostaną nagrodzone.

Cukrzyka trudno zmotywować, aby dbał o cukry, mierzył je, edukował się straszakiem w postaci późnych powikłań cukrzycowych. Na mnie działało to mało motywująco. Owszem powikłania, tyle o nich mówią, można przeczytać, ale…, ale większość odpowie – one mnie nie dotyczą. Może i nie dotyczą, ale nie oznacza to, że nie będą. Moi słodcy przyjaciele zmieniamy się na zdrowie, nie odwrotnie :) A Ty z czym masz największy problem w cukrzycy? Zachęcam do komentarzy :)

Komentarze

Popularne posty