Centrum diabetologiczne w UK.


Witajcie,
Tematem przewodnim mijającego już tygodnia była dla mnie wizyta w Centrum diabetologicznym w Anglii, a dokładnie w mieście Pontefract. Bardzo stresowałam się tym momentem, bo nie wiedziałam z czym będę musiała się podczas wizyty zmierzyć. Mój angielski niestety bardzo kulejący, co już stawia mnie na zdecydowanie słabszej pozycji w kontakcie pacjent – lekarz. Momentami czuje się  tutaj jak dziecko, które raczkuje i ktoś musi jemu tłumaczyć co jest białe, a co czarne… Dzisiaj chce się z Wami podzielić artykułem, który po części zobrazuję angielską diabetologię na tle polskiej oraz  wrażeniami, właśnie  z pozycji pacjenta…

Zacznę może od pierwszego kontaktu z angielską służbą zdrowia. Zanim dostałam się do lekarza, który jest odpowiednikiem lekarza rodzinnego w Polsce musiałam odbyć wizytę u pielęgniarki. Wizyta jest poprzedzona badaniem moczu. Nie znam powodów dlaczego właśnie od tego badania a nie jak to jest w Polsce od krwi? Może w późniejszym czasie ktoś udzieli mi odpowiedzi na to pytanie. Wyniki okazały się w porządku, więc mogłam iść dalej. Na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu czekałam około tygodnia. Udałam się do Polaka. Przebiegła ona w sympatycznej atmosferze. Bez problemu otrzymałam skierowanie do Pielęgniarki diabetologicznej oraz receptę na insulinę. 

W Anglii podobnie jak i w Polsce w poczekalni opóźnienia. Nie ma jednak tłumów ludzi wyczekujących na swoją kolej, więc mimo wszelkich poślizgów, wszystko odbywa się płynnie. Pielęgniarka diabetologiczna zadała mi kilka pytań dotyczących cukrzycy, np. na jakiej jestem insulinie, ewentualne leki, jeżeli zażywam, zbadała stopy, chciała sprawdzić glukometr, ale niestety nie potrafiła go włączyć, a co dopiero znaleźć historie wyników…Pojawiły się pierwsze schody. W Anglii operuję się zupełnie innymi jednostkami. W momencie kiedy włączyłam jej glukometr i pokazałam historię… Nie wyraziła dalszego zainteresowania zapoznania się z wartościami glikemii. Wypisała skierowanie do Centrum diabetologicznego oraz na kolejne badanie moczu oraz dodatkowo krwi, które jest niezbędne przed wizytą w u lekarza specjalisty. . Na tego typu badania wyznaczona jest  specjalna data, poczekałam około tygodnia. Na wyniki poczekałam aż 5 dni, w Polsce odbieram je tego samego dnia.

Po tych etapach Centrum diabetologiczne dzwoni do Pacjenta i wyznacza wizytę, którą potwierdza dwa razy za pośrednictwem angielskiej poczty. Poczekałąm około 1,5 tygodnia. Szpital, który znajduję się tuz przy Centrum diabetologicznym w środku przypomina wejście do Hotelu. W Recepcji uśmiechnięty personel, dobrze wyposażona restauracjo kawiarnia, bankomat, automaty z napojami i fast foodami.  Czysto, nowocześnie i spokojnie. Samo Centrum wygląda podobnie, z tą różnicą, ze jest dużo mniejsze. W środku nie ma gwaru i każdy przychodzi na umówioną godzinę. Nie obywa się bez opóźnienia.. Wizyta u diabetologa poprzedzona była kontrolnym badaniem ciśnienia, wynik 129/69.

Czekając na swoją kolej w głowie miałam różne myśli, obawy. Naglę przybywa tłumaczka, do której mam prawo w ramach ubezpieczenia. Była nią Pani Irena, która od 48 lat żyję w Anglii – pierwsza moja myśl na tą informację, jak Ona to przeżyła...? W pewnym momencie tłumaczka przyznała się, ze od 16 lat ma cukrzycę typu 2. Nie zdziwiła mnie ta informacja, bo w końcu cukrzyków również w Anglii nie brakuje. Zdziwiła mnie natomiast jej niewiedza i to ta dotycząca podstaw dotyczących samej cukrzycy. Pani Irena nie  wiedziała co to jest glikemia?, i do czego służy glukometr…?  Bardzo zaniepokoiła mnie tą sytuacja… W końcu za moment miała mi pomóc… Moim zdaniem taki tłumacz przed tego typu spotkaniem powinien zapoznać się z przypadkiem i podstawowymi pojęciami…

Naglę otworzyły się drzwi i zostałam poproszona do gabinetu. Poczułam się dokładnie jak ta Ania, która miała kiedyś 10 lat… Starsza Pani, która mnie przywołała okazała się lekarzem diabetologiem. Podczas wizyty zadała kilka podstawowych pytań związanych z cukrzycą, które były rodzajem wywiadu jaki  ma miejsce przy pierwszej wizycie. Zapytała też, czy jest coś z czym mam problem w chorobie oraz o pompę, leki, współistniejące choroby. Niestety czułam się bardzo ograniczona, bo tak naprawdę nie mogłam jej przekazać wszystkiego tak jak bym chciała…Moja tłumaczka nie była zbyt obeznana w terminologii diabetologicznej, a mój język bardzo ubogi. Boję się pomyśleć co by było gdyby jej tłumaczenie dotyczyło jeszcze bardziej specjalistycznego języka…Wizytę z Panią dr ogólnie oceniam dobrze, nie mając żadnych zastrzeżeń.

Moje wyniki krwi okazały się bardzo dobre, a nawet ponad przeciętne jak na cukrzyka z 24 letnim wywiadem. Niestety przy pierwszej wizycie wyrównanie mojej cukrzycy ocenione było według pojedynczego pomiaru krwi z żyły. Pomiar był tydzień wcześniej, więc glukoza od tego czasu zmieniła się już kilkadziesiąt razy… 

Ponownie problemem okazał się glukometr. Obecnie używam glukometru Countur Plus Link, który łączy się z moją pompą Medtronica Paradigm 715. W Anglii identycznym odpowiednikiem mojego glukometru jest Countur next link. Problem polega na tym, ze na urządzeniu nie można zmienić jednostek, czyli z mmol na mg i odwrotnie. Poza tym problem jest z paskami, bo Countur next dostępne w Anglii nie pasują do mojego glukometru. Nie wyobrażam sobie, abym dzisiaj miała przechodzić na mmol i uczyć się dodatkowo przeliczania na angielska jednostkę. Jakbym mało miała jeszcze przeliczania w związku z cukrzycą…Wiem, ze diabetycy, którzy tutaj  mieszkają funkcjonują na angielskich jednostkach. . W moim przypadku nie myślę, abym miała fundować sobie tego typu zmianę gdyż długo zajęło mi, aby polubić cukrzycę, póżniej, aby nauczyć się z nią żyć, a w obecnej sytuacji, gdzie jestem bardzo aktywna nie potrzebuję dodatkowego obciążenia w postaci przeliczania jednostek z mg na mmol, bo mija  się to z celem. 

Podsumowując  moją wizytę w Centrum diabetologicznym, oceniam ogólnie dobrze. Personel bardzo się starał i widać, ze mocno się przygotowali do mojego przybycia, Pani dr miała nawet na osobnej karteczce spisane moje polskie zasługi. Dostałam wyprawkę, 10 wkłuć do pompy, 10 zbiorniczków, a insulina, paski  na białą kartę pacjenta otrzymam podobno  bezpłatnie w aptece. Nie wiem, bo jeszcze nie zdążyłam jej zrealizować. Założono mi konto w Medtronicu, gdzie muszę złożyć  zamówienia na osprzętowanie do pompy i mają mi to wysyłać na adres zamieszkania. W związku z tym, ze paski do mierzenia glukozy są w Anglii drogie, zwrócono mi uwagę, aby nie robić zbyt dużo pomiarów jeżeli nie jest to niekonieczne :( Niestety ja musze robić ich sporo. Sytuacja ta spowodowała, ze po  raz koleje zatęskniłam jeszcze mocniej do Polski oraz do polskiej diabetologii. Na pewno 15 lat współpracy z moją Panią dr mówi samo za siebie, Ona zna mnie, ja znam ją i czasami rozumiemy się bez słów. Wiele razy łapie się na tym, ze mój poziom glukozy jest daleki od tego jakiego oczekiwała by moja Pani dr i wiem co bym wówczas usłyszała… W Anglii dodatkową barierą w moim przypadku w takich sytuacjach jest oczywiście język, ale też brak zaufania do lekarza, czy tez brak relacji. Można wiele narzekać na polska służbę zdrowia itd., ale w Anglii wcale nie wygląda to idealnie. Może i szpitale i posiłki w nich serwowane, czy też przychodnie są „lepsze’, ale tak naprawdę to miejsce tworzą Ludzie, a mnie moich bardzo brakuję… W Polsce mamy naprawdę diabetologie na bardzo wysokim poziomie, kompetentnych, wyspecjalizowanych lekarzy, a w Anglii? Z dzisiejszego punktu widzenia obawiałabym się powierzyć swoje zdrowie tutejszemu specjaliście…Na szczęście nie myślę zostawać w Anglii na długo. Jak jest z Wami, macie jakieś doświadczenia z opieką medyczną poza Polską? Każde mile widziane :)

Komentarze

Popularne posty