Moja zmiana przez sport.


Witajcie
Wakacje dobiegają już końca, a szkoda, bo to fajny, beztroski czas. Mimo, że swoje lata szkolnej beztroski mam już za sobą, to jednak bez względu na wiek zawsze będę podchodzić do lata z ogromnym sentymentem. Dzisiaj nie o wakacjach, ani też nie o zbliżającej się szkole, a o mojej przemianie. Moja przygoda ze sportem na początku czerwca obchodziła już 6 lat. Owszem z jednej strony to bardzo niewiele, ale z drugiej zaś strony, wystarczająco, aby być świadomym jak ogromna metamorfoza zadziała się w moim życiu z cukrzycą i dlatego też chcę tym dzisiaj się z Wami podzielić. Będzie nie tylko o przemianie fizycznej, ale przede wszystkim też o psychicznej i mentalnej w mojej słodkiej przygodzie ze sportem...

W moim dzisiejszym artykule padną dwa ważne pytania, na które postaram się Wam odpowiedzieć, ale też poproszę Was, abyście po przeczytaniu mojego artykule również sami spróbowali udzielić sobie odpowiedzi…

Pytanie nr 1 jest skierowane do osób, które uprawiają regularnie sport, a brzmi ono następująco - pamiętacie swój pierwszy dzień, kiedy to postanowiliście wyprowadzić siebie na trening? Ja pamiętam go doskonale. Było to czerwcowe popołudnie, gdy ubrałam buty sportowe, spodenki, koszulkę, wzięłam kilka złotych i podeszłam nad Maltę wypożyczyć rower na 1 godzinę. Wsiadłam i zaczęłam kręcić, nie jechało się zbyt fajnie, bo rower był bez przerzutek i całej reszty udogodnień, bez których dzisiaj jest mi trudno wyobrazić sobie jazdę… Ówcześnie nie o to chodziło, chodziło o to, aby ruszyć z miejsca. Zrobić coś, co nie będzie standardową procedurą, a w moim przypadku był to powrót z pracy i sięganie po jedzenie, bądź walczenie ze sobą, aby nie jeść. Przejechałam wtedy około 6 km. Kolejnego dnia dołożyłam sobie 3, a następnego dalsze. Z czasem kupiłam sobie lepsze rzeczy treningowe i w końcu też zasiadłam na lepszym sprzęcie. Po pierwszym treningu i kolejnych czułam się coraz lepiej fizycznie, czułam też, że zaczyna mnie to coraz bardziej wciągać. Pierwsza myśl jaka pojawiała się po wyjściu z pracy brzmiała, aby jak najszybciej dostać się do domu i udać się na rower, na którym czułam się dobrze i przede wszystkim odczuwałam wolność…

Pytanie nr 2 jest skierowane do osób, które chciałyby zacząć uprawiać jakiś sport, ale wciąż ich wymówki górują nad chęcią wyprowadzenia siebie na trening - co Was ogranicza i jak brzmią konkretnie Wasze wymówki? Nie mówcie, że cukier, bo nie złapię się na to, z każdym jego poziomem można dość do ładu i móc odbyć trening. Prawda jest taka, że my ludzie jesteśmy Mistrzami Wymówek i to przez duże W. Prawda jest też taka, że wraz z pojawieniem się pierwszej wkręcamy sobie ich całą listę i zamiast skupić się na tym, jak bardzo chcemy wyprowadzić się na trening, zaczyna nam się coraz bardziej nie chcieć tego treningu. Moc jest w każdym, ale problem polega w tym jak ta moc jest wykorzystana, czy skupia się na - Tak bardzo tego chcę, bo… i tutaj każdy ma swoje powody. Czy przeciwnie cała energię poświęcamy - na Nie, bardzo mi się nie chce, a za 5 minut, które właśnie upłynęło od tego jak zaczęliśmy się przekonywać, że dzisiaj to nie jest dobry moment, nawet zapomnimy, że godzinę temu bardzo chcieliśmy... Przerabiałam to miliony razy i wiem jakie to marnowanie cennej energii i siebie...

Pytania mamy już za sobą. Mam nadzieję, że dały Ci trochę do myślenia... Mój przypadek, osoby która była strasznie leniwa, nie lubiła się pocić, a co gorsza wolała leżeć niż siedzieć, albo siedzieć niż stać i zawsze wybierała ciastko zamiast ruchu, jest idealnym przykładem, że Można, wystarczy się postarać, zwłaszcza na początku, bo później sport wciąga i dzień bez aktywności staje się dniem straconym...

6 najważniejszych rzeczy, które zmieniło się w moim słodkim życiu dzięki sportowi:
  1. Wyrównanie metaboliczne cukrzycy - które nie jest idealne i pewnie nigdy nie będzie, ale jest przynajmniej o 80% lepsze w moim obecnym życiu z cukrzycą, niż w czasach bez aktywności fizycznej. Poza tym zmniejszone zapotrzebowanie na insulinę, o co najmniej 70%.  
  2. Samopoczucie fizyczne - w moim słodkim życiu bez aktywności fizycznej czułam się najczęściej źle, osłabiona, apatyczna, wiecznie zmęczona i senna. W momencie włączenia aktywności fizycznej najczęściej jestem wulkanem energii, zwłaszcza po treningu, gdzie wydawałoby się, że może być odwrotnie. 
  3. Samopoczucie psychiczne - ówcześnie wieczna depresja, negatywne myśli, problemy z koncentracją, zmęczenie, brak chęci i otwartości na życie, działanie. W momencie kiedy zaczęłam uprawiać sport, odnalazłam siebie tak naprawdę. Wiele jest treningów, podczas których szukam rozwiązań różnych problemów, wiele takich, gdy  głowa jest wolna i to je lubię najbardziej. 
  4. Poprawa sylwetki, zmiana nawyków żywieniowych etc. - Dawniej moje myślenie było mniej więcej takie, im chudsze ciało tym lepiej. Dzięki treningom zrozumiałam, że w sporcie muszę mieć siłę, chude, marne ciało nie da mi ani wytrzymałości, ani siły, ani technicznej sprawności, jaka jest niekiedy w treningach potrzebna. Moje paliwo, którym się żywię musi być zatem wartościowe, bo musi mnie napędzać do działania. Przestałam dążyć do sylwetki wychudzonej modelki, którą przecież i tak nigdy nie będę, a zaczęłam skupiać się na swoim  zdrowiu.
  5. Siła charakteru - dawniej brakowało mi siły, aby mierzyć się z problemem i walczyć, wolałam uciekać. W treningach często trzeba walczyć, przesuwać granice, wychodzić poza strefę własnego komfortu, szukać motywacji kiedy ulega się chwilowemu zachwianiu. Są to sprawy bardzo ważne, które w codziennym życiu codziennym pomagają mierzyć się z tym co trudne, z tym co od nas niezależne, a takich momentów nie brakuje chyba nikomu. 
  6. Lepsze poznanie cukrzycy - właśnie dzięki treningom jestem bardziej świadoma swoich poziomów cukru podczas treningu i poza nimi. Dawniej nie wyobrażałam sobie zgadywanki, może mam tyle, a może tyle… Jeżeli jestem na rowerze, czy podczas biegu, niestety nie mam możliwości skontrolowania glikemii, muszę opierać się na własnej intuicji, czy w połowie treningu zareagować tak, czy inaczej, np. podać dodatkowy bolus, spożyć dodatkowo węglowodany itd. W 90% i to wytrenowałam niemalże w sobie do perfekcji. Dzisiaj nie ma dla mnie poziomu cukru z którym nie mogłabym wystartować, bo zarówno hipoglikemia, jak i hiperglikemie ze mną przegrywa.


Śmiało mogę stwierdzić, że sport jest też dla mnie pewnego rodzaju terapią, której nie znajdę w żadnym gabinecie psychoterapeutycznym. Nie należę do osób, które chętnie rozmawiają o swoich problemach. W pierwszej chwili, gdy coś się dzieje, muszę sama je przetrawić, przebyć kilkadziesiąt, a nawet setki trudnych kilometrów, nie przespać kilku nocy, aby móc później mówić… Różnica polega jednak na tym, że teraz walczę, bo tego nauczyły mnie często monotonne treningi. Trochę tak, jakby wyobrazić sobie metę na dystansie 120 km, a jest się dopiero na 70 km i czuć się totalnie skonanym. Moment, w którym fizyczność zawodzi, to czas kiedy trzeba uruchomić głowę, bo tylko ona jest w stanie dotrzeć do fizyczności. W życiu tylko my sami możemy przekonać siebie do tego, że aktywność fizyczna jest dobra. Zwłaszcza i przede wszystkim dla osób z  cukrzycą. Moi Drodzy niech aktywność z cukrzycą nie będzie dla Was czymś strasznym, bo to tylko  mity. Zamiast wymówek szukajcie sposobu, bo taki można znaleźć. Na początku nic nie przychodzi łatwo, a jeżeli,  to nie ma to wartości. Trzymam za Was Kciuki!!!

Komentarze

  1. Wczoraj właśnie postanowiłem olać swoje typowe wymówki i dać z siebie wszystko na treningu. Dziś trafiłem na ten tekst. Obyśmy jak najmniej ograniczeń, życzę tego sobie, Tobie i wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Trzymaj Marcinie!!! Mam nadzieje, ze idziesz za ciosem:) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty