Szosą po Majorce.

Witajcie,
Od dłuższego czasu chodziła za mną nieposkromiona ochota na w pełni aktywne wakacje. Wydawałoby się, że ze sportem nie potrafię się rozstać i pierwsze co pakuję to właśnie buty na trening oraz wszystko co do tego niezbędne. Ale w rzeczywistości górę brało lenistwo, bo niby był jakiś spacer, odwiedziny na siłowni, czy krótki jogging, ale... W efekcie po dwóch tygodniach wracałam bardziej zmęczona niż wyjeżdżałam... Tym razem postawiłam karty na to, bez czego obyć się jest mi strasznie trudno, a więc na kolarstwo szosowe. Wybrałam Majorkę, której zdobycie marzyło mi się odkąd zakochałam się w kolarstwie szosowym. Dzisiaj wiem, że jak do tej pory były to najpiękniejsze wakacje jakich doświadczyłam w swoim dotychczasowym życiu...


Był to już mój czwarty wypad na jedną z hiszpańskich wysp. Tak tak, jestem zakochana w Hiszpanii, w jej kulturze, melodyjnym języku, atmosferze tam panującej, łagodnym klimacie i w końcu w kuchni, którą uwielbiam. Majorka, mimo że strasznie nasycona niemieckimi turystami, co niekiedy może niektórym przeszkadzać, w gruncie rzeczy jest przyjazna i otwarta dla wszystkich. Szczególnie dla miłośników kolarstwa szosowego...


W miejscowości Can Picaford, położonej około 10 km od przepięknej Alcudii i 58 km od stolicy Palmy, można wypocząć zarówno bardzo aktywnie, jak i biernie. Najważniejsze, że dla każdego coś się znajdzie na umilenie sobie czasu, czy to spędzając go na leżaku na plaży, czy też spacerując po niej o wschodach, zachodach słońca, czy biegając po promenadzie w towarzystwie przyjemnej morskiej bryzy, albo też fundując sobie objazd wyspy wypożyczonym samochodem, rowerem...

Jak już wspomniałam, postawiłam na rower. Wypożyczalni rowerowych jest całą masa, wybór rowerów również. Konkurencja spora, więc też każda dba o jak najwyższą jakość obsługi i oferowanego asortymentu. Praktycznie zachodzi się do wypożyczalni i można wyjść z idealnie dopasowanym pod siebie jednośladem oraz pełnym pakietem osprzętu. Wypożyczenie roweru na tydzień to koszt około 120 euro, w sezonie pełnym może dochodzić do 150-170 euro. Każda wypożyczalnia dolicza sobie od 20 do 50 euro kaucji płatnej w gotówce, zwrotnej w momencie oddania roweru. W kontrakcie jest zapasowa dętka, łyżki, pompka. Mnie przytrafił się kapeć już po jednym dniu, wymiana dętki w wypożyczalni była ekspresowa i bez dodatkowych kosztów. Poza tym można wypożyczyć kask, buty, kamerkę, licznik. Tak, że śmiało można startować na Majorkę bez dodatkowego bagażu. Ja zdecydowałam się zabrać kask, buty i cały strój, bo po pierwsze nie wiedziałam, że na miejscu będę miała takie możliwości, a po drugie uważam, że kask i buty muszą być moje...


Pierwszy start po majorkowej trasie zaskoczył mnie bardzo. Po pierwsze rower lżejszy o 2 kg od mojego, po drugie elektroniczne przerzutki, a po trzecie zaczęłam spełniać jedno z swoich marzeń podróżniczych na szosie. Czy można chcieć czegoś więcej? W dodatku warunki pogodowe idealne, widoki przepiękne. Momentami miałam wrażenie, że rower sam jedzie, albo ja jestem na jakimś totalnym, dotąd nie znanym mi haju...

Majorka to w znacznym obszarze teren górzysty, trasy pełne podjazdów, które niekiedy ciągnęły się po 2-3 km. Wierzcie mi, albo nie, ale niekiedy podczas takich podjazdów, gdy nie widziałam końca, a wiatr dodatkowo utrudniał ich pokonanie i nogi paliły niemiłosiernie, niejednokrotnie miałam ochotę stanąć i wyrzucić rower byle gdzie, byle z dala ode mnie. W tych momentach trzymały i dodawały siły dwie myśli… Pierwsza to ta, która dodawała speedu, bo w końcu im szybciej dostanę się na górę, tym szybciej będę z niej zjeżdżać i to z wiatrem. Druga to samoświadomość lepszej wersji siebie, wersji lepszej od dawnej Ani, która nie podjęłaby się aktywnych wakacji, czy też takich wyzwań...


Ulice szybkiego ruchu bezpieczne, bez nierówności, dziur w asfalcie, pobocza po jednej i drugiej stronie przeznaczone na rowerzystów. Trasy, które chce się przemierzać z poczuciem bezpieczeństwa i radością. Trasy i możliwości jakich brakuje w Polce. Brakuje również tej kultury jazdy, zarówno poruszających się samochodami jak i samych rowerzystów. Na Majorce jakby każdy wiedział, który pas należy do niego, nie ma nerwowego trąbienia, pisku opon, bo nagle ktoś spiesząc się traci panowanie...

Jeżeli chodzi o cukrzycę bywało różnie. Chciałam w czasie wakacji przejść na peny, ale w efekcie skończyło się na nie zrealizowanym planie. Stwierdziłam, że tak naprawdę pompa w niczym mi nie przeszkadza, zarówno na rowerze, czy to podczas chwilowych wypadów w bikini na plażę. Plan był taki, aby nie marnować ani chwili, nie marnować czasu na zastanawianie się, czy podać tyle bazy, a może za dużo, za mało, a ile na posiłki itd. itd. Trening z pompą mam w małym palcu, a wakacje nie są czasem na naukę i wyciąganie wniosków, nie tym razem, kiedy spełnia się jedno z moich marzeń - Szosą po Majorce…


Dzisiaj wiem, że nie chcę już innych wakacji, jak tylko tych aktywnych. Myślę, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Dawniej chętnie oddawałam się wypoczynkowi na plaży, pełnemu znudzenia, a później znużenia wynikającego z nic nie robienia. Dzisiaj nie wyobrażam sobie już wakacji bez aktywności, która jest dla mnie jak tlen. Bez tlenu jak wiadomo życie nie istnieje… Życzę Wam całą Masę Pozytywnej Energii na najbliższy jesienny czas i samych dobrych poziomów na glukometrze :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty