Cukrzyca jako trener życia...


Witajcie
Pierwsze dni każdego Nowego Roku są dla mnie pewnego rodzaju zagadką. Niby oprócz daty nie zmienia się w końcu nic, ale jednak chyba wszyscy z nadejściem Nowego Roku mamy jakieś nadzieje, plany i cele. Zanim przejdę do wątku tytułowego dzisiejszego artykułu, Życzę Wam Kochani, aby spełniło się wszystko o czym głęboko w sercach marzycie i czego pragniecie, abyście zawsze kierowali się głosem serca, bo tylko wtedy jest szansa na to, że Wasze życie stanie się tym prawdziwym, wypływającym,  prosto z Waszego wnętrza. Dzisiejszy artykuł poświęcę problemowi, z którym w mniejszym, bądź większym stopniu boryka się każdy z nas. Wiem, że wszyscy mamy już dość zarazy, więc postaram się jak najmniej o niej, a znacznie więcej o naszym zdrowiu i kondycji naszego organizmu.

„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz…”. Otóż to, zazwyczaj doceniamy pewne wartości w momencie kiedy coś tracimy. Nie bez powodu tak wielu ludzi chciałoby mieć dzisiejszy rozum i być jak najmłodszym. W życiu jednak sprawy, zdarzenia mają się tak, a nie inaczej. Dawniej bardzo często zastanawiałam  się, jakby poukładało się moje życie w sytuacji gdy dbałabym o cukrzycę od momentu diagnozy, jakich wyborów bym dokonała gdybym od początku czuła akceptację i zrozumienie oraz wsparcie. Dzisiaj  tego nie robię, ponieważ wracanie i ciągłe grzebanie w przeszłości nie ma już sensu. Pokochałam i zaakceptowałam siebie, wybaczyłam i dlatego dzisiaj  czuję wolność i rozumiem swoje trudności z jakimi wciąż się mierzę. Upadam i wstaję, nie poddając się lękom kroczę dalej i dalej…

W marcu nasze życia bardzo się zmieniły. Nagle świat stał się inny, często nie rozumiany, wrogi oraz pełen lęku. Wmówiono nam ludziom, że trzeba się bać, że drugi człowiek jest naszym wrogiem. Nie myśląc o tym, że ten drugi człowiek może być mocno zagubiony i potrzebować właśnie pomocy, jak nigdy wcześniej…

Uświadomiłam sobie wówczas, że miałam ogromne szczęście w życiu, że w momencie kiedy przechodziłam przez największy bunt w życiu, w okresie adolescencji i wczesnej dorosłości system opieki zdrowotnej, który wykazał wobec mojej osoby wiele zrozumienia, życzliwości i wsparcia został „zamrożony. Ilu pacjentom z cukrzycą potrzebna jest konsultacja i rozmowa w cztery oczy i niestety żadnych szans na jej odbycie. Przecież ja często udawałam się do lekarza, bo czułam, że tylko on jeszcze trochę mnie rozumie, dzięki  temu ani przez moment nie czułam się sama. Dzisiaj kiedy patrzę z perspektywy minionych 15 lat, wiem że były to wizyty, które trzymały mnie przy życiu. Moja Pani doktor potraktowała mnie po partnersku, a ja do kolejnej wizyty mobilizowałam się, aby cukry były lepsze oraz aby przetrwać. W szpitalu żyje się często od posiłku do posiłku, ja żyłam od wizyty do wizyty. Przetrwałam, bo miałam ogromne wsparcie, wsparcie, które potrzebne jest bardzo dużej rzeszy pacjentów zwłaszcza w tych trudnych czasach.

W ostatnim tygodniu usłyszałam w programie Fakty w TVN chyba najmądrzejsze słowa skierowane do Cukrzyków, myślę, że adresatami powinni być wszyscy ludzie. Słowa Anny Śliwińskiej Prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków brzmiały mniej więcej tak, że to co się dzieje wokół „zarazy” (to moje określenie) powinno nas jeszcze bardziej motywować do dbania o siebie. Szczerze przyznaję, że po raz pierwszy od marca 2020 roku usłyszałam głos rozsądku. Nie żadne zostań w domu, które niektórzy wzięli sobie to tak do serca, że odwoływali wizyty lekarskie, odsunęli wszystkie aktywności, rezygnując niemalże z życia i otaczając się ogromnym lękiem.

Jestem wśród tych osób, które żyły dalej normalnie. Mimo, ze żyłam normalnie, uprawiając sport, który jak wiemy w cukrzycy jest niezbędny, korzystałam z dostępnych usług medycznych, usług beaty, spotykając się z ludźmi oraz rodziną. Moją filozofię życia już znacie: sport, zdrowe odżywianie, komfort psychiczny, duchowy oraz rozwój. Muszę radzić sobie z postojem w pracy, za którą bardzo tęsknię, ale jak mówią, inteligencja zawsze znajdzie zajęcie, aby się nie nudzić. Po czasie okazywało się, że miałam kontakt z osobami zakażonymi. W którymś momencie zadałam sobie pytanie, jak to się dzieje, że praktycznie żyję tak jak przed marcem 2020  i zaraza się mnie nie lepi? Zdrowy styl życia to dla mnie filozofia mojego życia i zdrowia. Nikt nie wmówił mi, że mam swoją cukrzycę i powikłania wsadzić do szafy i poczekać, bo jest wirus. Często stres wprowadzał niejednokrotnie zamieszanie, ale zawsze robię wszystko, co zgodne jest z moją wiedzą i doświadczeniem. Najważniejsza w tym wszystkim okazała się psychika i podejście. Od początku nie czułam lęku oraz nie dopuszczałam myśli depresyjnych. Wielu specjalistów często podkreśla znaczenie psychiki, jako bardzo ważną sferę w walce z każdą chorobą. Zatem jeżeli lęk towarzyszy nam na co dzień, nie tylko paraliżuje nasze działania, ale też z czasem to, czego się obawiamy staje się faktem, który nas dotyka. W życiu mierzymy się z różnymi zagrożeniami. Ryzyko jest wpisane w codzienność, ale tylko od nas zależy, czy stawimy czoła lękom i wyzwaniom, czy schowamy się i będziemy czekać na lepsze dni, które bez naszego zaangażowania na pewno nie nadejdą. Dbajmy o cukrzycę zawsze, nie tylko w momencie zarazy, nie tylko kiedy powikłania i groźba utraty wzroku, nogi, czy śmierć zaczyna zaglądać nam głęboko w oczy. Cukrzyca znaczy zdrowiej, bo to cukrzyca motywuje mnie między innymi do codziennego dbania o własne zdrowie. W którymś momencie cukrzycę, która może być postrzegana jako coś złego, ja zaczęłam traktować  jako mojego osobistego motywatora oraz część siebie, o którą dbam szczególnie. Motywacji na każdy dzień dla Was, a jeżeli dzisiaj się nie uda, to jutro zacznij znowu :)


Komentarze

  1. Cieszmy się że żyjemy w Polsce, w Europie zachodniej lokdown ma duże ostrzejszy przebieg

    OdpowiedzUsuń
  2. Proces wdrażania leczenie można wspomóc za pomocą analizatora składu ciała https://inbodypoland.pl/inbody-w-diabetologii/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty